Niemowlak

Mały terrorysta? Ale o co chodzi?

Nie lubię określenia „mały terrorysta”. Dziecko terrorystą? Może, ale kiedy jest szkolone przez ISIS… Mocne porównanie? Wiem, ale pokazuje, jak bardzo bezsensowne jest nazywanie płaczącego malucha, który chce na ręce, terrorystą. Nawet, kiedy większe dziecko głośno domaga się zabawki w sklepie, to nadal nie czyni go terrorystą ani manipulatorem. Wyraża swoją potrzebę w ramach możliwości, jakie posiada i ma do tego prawo, tak samo, jak my mamy prawo mu odmówić, jeśli nie możemy lub nie chcemy zabawki kupić. Gdzie tu terroryzm?

Terrorysta, czyli kto?

Może zacznijmy od tego, kim jest mały terrorysta. Według definicji niektórych dorosłych to dziecko, które wymusza różne rzeczy płaczem. Ale wymusza, czy się domaga? I jak właściwie miałoby komunikować to inaczej, niż płacząc, skoro nie potrafi mówić.

Sformułowanie „mały terrorysta” mnie wzdryga. Brr. Dlaczego mam z tym problem? Chyba głównie przeszkadza mi komunikat, który jest ukryty w tym stwierdzeniu: mówiąc, że dziecko jest „terrorystą” i „manipulatorem” zakładamy, że ma z gruntu złe zamiary.

Mały terrorysta ci rośnie, nie ulegaj mu, nie noś, bo przyzwyczaisz. Niech krzyczy, niech płacze, niech się nauczy… Słyszeliście takie zdania? Zastanawiam się, skąd w dorosłych ludziach przekonanie, że niemowlę może manipulować? Małe dziecko też nieszczególnie ma te zdolności – część mózgu odpowiedzialna za takie zabiegi jak manipulacja rozwija się dość późno. Dzieci są zdolne do kłamstwa w wieku 4 lat...

Kto tu rządzi?

Pierwszy raz usłyszałam, że wychowuję terrorystę od położnej w szpitalu – to było drugiego dnia po porodzie. Nasz syn był nieodkładalny (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieją takie egzemplarze) i dużo płakał, a kiedy płakał… było to słychać bardzo dobrze. Jego płacz to nigdy nie było kwilenie. Zwlekałam się więc z łóżka (nie da się tego określić inaczej) na którym przez długi czas się nie kładłam, bo Młody płakał dużo i często, a po cesarce, podniesienie się zajmowało mi całe wieki. Byłam po operacji, byłam ledwo żywa, ale moje dziecko mnie potrzebowało, a określone godziny przyjęć sprawiały, że mąż nie mógł by ze mną przez całą dobę, no a noworodek potrzebuje bliskości. W sumie oczywiste.

Drugi raz mojemu dziecku zarzucono terroryzm, kiedy skończył 3 miesiące. Był wtedy bardzo wrażliwy na zmiany temperatur, chyba jak większość maluchów w tym wieku. Poszliśmy na szczepienie, a szczepienia oznaczały rutynowe ważenie i mierzenie. W przychodni była stara, metalowa waga, a panie pielęgniarki kładły na nią tylko cienki, szorstki, papierowy ręcznik... (W sumie teraz nie wiem, czemu nie pozwalały na położenie kocyka. Wtedy byłam młodą, zmęczoną i zagubioną mamą i nie przyszło mi do głowy, żeby z tym dyskutować.) To teraz wyobraźcie sobie, co stało się, kiedy położyłam syna, na tym twardym, zimnym czymś… Słyszycie już ten krzyk? :) Kociełło zaczął płakać, a ja od razu zareagowałam i chciałam go podnieść, ale powstrzymała mnie pielęgniarka. Kiedy zdjęłam syna z wagi usłyszałam, że inne dzieci nie płaczą, a ja wychowuję terrorystę, który tak histeryzuje, bo… za szybko reaguję na płacz. I gdybym nie reagowała, nie zachowywałby się tak (wciąż mówimy o 3-miesięcznym dziecku). Totalny absurd, ale są ludzie, którzy tak myślą, co bardzo mnie smuci.

Początkowo intuicyjnie odpowiadałam na wszystkie potrzeby syna, ale czułam się winna i „przegrana”. Bo niemowlak mną rządzi, bo trzeba odkładać do łóżeczka, bo ma przesypiać noce. Bo powinnam… No właśnie? Co powinnam i dlaczego? I co niewłaściwego jest w noszeniu, skoro właśnie tego potrzebują dzieci, bo jesteśmy noszeniakami? Zastanawiam się, skąd w ludziach przekonanie, że należy walczyć z niemowlęciem i w jaki sposób mamy walczyć z kimś, kto nawet nie potrafi się bronić? Dopiero, kiedy uświadomiłam sobie absurd takiego myślenia, zaczęło być dobrze: skończyła się walka, zaczęła się relacja. Po prostu spełniałam naturalne potrzeby mojego dziecka. Wielogodzinne sesje przy piersi, ciągłe noszenie i bliskość – tylko tyle potrzebował.

Niemowlęta, Immanuel Kant i koncepcja natury człowieka

Co łączy jedno z drugim? Powiedziałabym przewrotnie, że urodzenie dziecka zmusza nas do zadawania sobie pytań filozoficznych: o naturę świata i naturę człowieka. Dopiero, kiedy ono się pojawia, jaskrawie widać, jak postrzegamy rzeczywistość i relacje międzyludzkie. Skąd taka teoria? Po urodzeniu Młodego wielokrotnie słyszałam (i to w ciągu pierwszych 3 miesięcy jego życia), że terroryzuje, manipuluje, wymusza płaczem, wywraca nam życie do góry nogami… Dziecko, które chwilę temu przyszło na świat i jest delikatne, bezbronne i nie przeżyłoby zostawione samo sobie. Płacz to jedyny sposób w jaki może sygnalizować swoje potrzeby, a te potrzeby, to jedzenie, ciepło i przede wszystkim bezpieczeństwo. I jego próba zapewniania sobie tych rzeczy miałaby być manipulacją?

„Manipulator” według Słownika Języka Polskiego PWN to „ktoś, kto manipuluje ludźmi lub faktami dla osiągnięcia własnych celów”. Sprawdziłam  dziecko zaczyna być zdolne do kłamstwa w wieku 4 lat, nie mówiąc już o manipulacji. Jestem ciekawa, jak miałoby wyglądać pranie mózgu urządzanie nam rzez noworodka? :)

Zakładanie, że nowonarodzone dziecko ma złe intencje (bo tym jest manipulacja) wskazuje na to, że człowiek jest z natury zły i chce wykorzystywać innych do swoich celów. Dopiero, kiedy uświadomimy sobie, jak to brzmi, możemy spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i przestać walczyć z własnym dzieckiem. Dlaczego walczyć? Bo czym innym jest sytuacja, kiedy uznamy, że podniesienie go z łóżeczka, kiedy płacze, to jego wygrana, a nasza przegrana („Nie podnoś, bo się przyzwyczai”)? Do noszenia nie można dziecka przyzwyczaić, można je najwyżej odzwyczaić – w końcu było noszone przez 9 miesięcy.

A skąd mi się wziął tutaj Kant? Chodziło mi o jego stanowisko w sporze o naturę człowieka. To nie miejsce i czas na filozoficzne dywagacje, ale w wielkim skrócie: spór trwał długo i sięga starożytności, Sokrates uważał, że człowiek jest z natury cnotliwy, Rousseau – że natura jest dobra, a kultura i cywilizacja oznaczają zepsucie. Za to Tomasz Hobbes twierdził, że natura człowieka jest zła. Co Kant to? „Pytanie więc czy człowiek jest istotą z natury dobrą czy złą, jest więc równie bezsensowne, jak na przykład pytanie, czy jest on raczej istotą widzącą, słyszącą czy myślącą” – to tyle w temacie dobra i zła. Ja nie potrafię zgodzić się na uznanie małego dziecka za urodzonego manipulatora.

Niemowlę terroryzuje? Ale jak miałoby to robić? Wyjmie „kałasza” z pampersa? Chyba nie bardzo...

 

Autor Pisze o rodzicielstwie bliskości, życiu w przyjaźni z dzieckiem i ze sobą. Dużo czyta (skończyła polonistykę, nie skończyła filozofii. I kilku innych rzeczy też.) Żona Bartka, mama Kociełły.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję