Te opowieści są mocne, łagodne i takie… „codzienne”. Są ojcowie, którzy po prostu mówią, że robią swoje, chociaż z zewnątrz byśmy powiedzieli, że są bohaterami. Są tacy, którzy czują, że są bohaterami w porównaniu do samych siebie z przeszłości. Są tacy, którzy po prostu chcą być przy swoich dzieciach, partnerkach, rodzinie. Takie małe akty odwagi pięknie opisuje Kruczkowski.
Spotyka ludzi, którzy mają odwagę odrzucić stereotypy. Mężczyzn, którzy nie boją się powiedzieć swojemu dziecku, że je kochają. I je przytulić. Słucha ich, zadaje gdzieś po drodze dobre pytania. Chce zrozumieć i przekazać to, co zobaczył dalej.
W tym wszystkim są dwa świetne wywiady o byciu ojcem, które – gdyby nie to, kto mówi – mogłyby być kolejnymi historiami przeżywania tej najważniejszej roli w życiu. Jacek Santorski wyjaśnia, dlaczego warto pozwolić dziecku czasem grandzić, a Jarosław Szulski opisuje swoją pracę w gimnazjum i to, jak blisko relacji mentorskiej jest bycie tatą.
To piękne historie. Czasem łapią za serce, czasem podnoszą na duchu. Opisują radzenie sobie zwykłych mężczyzn ze swoimi emocjami, stratą czy lękiem. Te opowieści nie zawsze mają dobre zakończenia, ale zostawiają nadzieję. Do tego całość jest napisana naturalnie. Czyta się to jednym tchem. Dobre reportaże są zawsze w cenie, ale ta książka dodatkowo daje coś dobrego. I potrafi wzruszyć.
Te przykłady bycia tatą, w najtrudniejszych i najbardziej codziennych sytuacjach, pokazują, że czasem naprawdę niewiele trzeba, żeby zmienić coś na lepsze w relacji z dzieckiem. Że czasem po prostu trzeba zapomnieć o tym, co nas spotkało, albo starać się chociaż trochę zbliżyć do tego, co sami chcieliśmy od naszych ojców. I być takim tatą dla naszych dzieci, o jakim zawsze marzyliśmy.
Konrad Kruczkowski – Halo tato. Zielona Sowa 2017.