Kiedy Kociełło, czyli nasz syn, się urodził, zdziwiło mnie dokładnie wszystko. Okazało się, że je (To tak często można jeść?) i śpi (Jak można się budzić co pół godziny?) ale też dużo płacze. Za dużo. Nie byłam przygotowana na przyjęcie wymagającego dziecka, a wtedy jeszcze nie znałam terminu High Need Baby. Nasz syn chciał być wciąż przy piersi albo na rękach. Odłożony do łóżeczka płakał, spał tylko na kimś. „Nie widziałam jeszcze takiego dziecka” – te słowa powiedziała moja mama, kiedy siedziała nieruchomo już drugą godzinę, bo… spał na niej mój miesięczny syn. Ja też nie widziałam. I w głowie słyszałam słowa położnych, które mówiły, że nie mogę go cały czas nosić, bo rozpieszczę. Czułam, że coś z tym poglądem nie tak, ale nie wiedziałam co. Żeby się dowiedzieć, wielogodzinne sesje karmienia i snu Kociełły spędzałam z czytnikiem ebooków w ręku. Przeczytałam kilka beznadziejnych poradników, ale trafiłam też na kilka świetnych książek. Dzięki nim dowiedziałam się o Rodzicielstwie Bliskości. I poznałam książki, które bardzo mi pomogły poradzić sobie z poczuciem bezsilności i frustracją, którą wtedy odczuwałam:
William Sears, Martha Sears, Księga Rodzicielstwa Bliskości
Klasyk. Małżeństwo Searsów napisało kilka książek (polecam!) o wychowaniu w duchu Rodzicielstwa Bliskości. Searsowie są twórcami terminu Attachement Parenting. Jeśli „jesteście w temacie” RB, może okazać się, że treść jest oczywista, ale i tak polecam. Mnie książka upewniła, że spanie z dzieckiem jest w porządku i buduje więź, a duża dawka przytulania jest potrzebna, żeby zdrowo się rozwijać. Niby banał, ale kiedy zewsząd zalewają rady o nauce samodzielnego zasypiania – taka pozycja jest kojąca. Z tej książki można się dowiedzieć, że nie da się przyzwyczaić do noszenia, bo to całkowicie naturalna potrzeba. Searsowie udzielają też rad, jak budować więź z dzieckiem i mobilizują rodziców do poszukiwania własnej drogi (czyli: karmienie piersią jest super, ale nie jest to konieczny warunek. Można spać z dzieckiem, ale można też osobno). Co ważnego wzięłam z tej książki? Niemowlę, które dostanie dużo bliskości i ma zaspokojone potrzeby, zyskuje ogromny kapitał na przyszłość i szybciej się usamodzielnia, a to było szczególnie ważne, gdy całymi dniami nosiłam w chuście i dopadało mnie zwątpienie.
Margot Sunderland, Mądrzy rodzice
Coś dla racjonalistów. Jeśli tak jak ja, reprezentujecie typ „nie uwierzę, póki nie zobaczę” – to coś dla Was. Mądrzy rodzice zawierają sporą dawkę wiedzy o funkcjonowaniu mózgu, o tym jak ukształtowała nas ewolucja i jak to się ma do współcześnie promowanego sposobu wychowania. Opis jak kortyzol (hormon stresu) zalewa mózg, kiedy dziecko jest zostawione samo sobie podczas płaczu działa na wyobraźnię. Sunderland obala mit, że niemowlę wymusza płaczem i pokazuje, ze krzyk to komunikat. Małe dzieci nie potrafią jeszcze regulować emocji i radzić sobie ze stresem – potrzebne są do tego ramiona rodzica i jego pomoc. Dzięki temu zaczęłam inaczej patrzeć na rozpaczliwy płacz mojego syna: po prostu robiłam wszystko, żeby mu ulżyć, dawaliśmy mu też tyle bliskości, ile tylko mogliśmy. I rzeczywiście – było łatwiej. Stąd dowiedziałam się więcej o tym, że moje dziecko tak dobrze czuje się w chuście, bo w taki sposób ludzie przemieszczali się przez tysiące lat i płacze rozpaczliwie, gdy nie czuje bliskości podczas snu, bo… boi się ataku drapieżników. Kolejną ciekawostką był fakt, że spanie niemowlęcia z piersią matki w buzi było całkowicie naturalne: miało sprawić, żeby dziecko nie płakało w nocy i nie wabiło zagrożenia. Kiedy zaakceptowałam, że mój syn ma jaskiniowe nawyki i odruchy, zaczęłam wreszcie go rozumieć :)
Carlos Gonzalez, Mocno mnie przytul
Gonzalez jest pediatrą i napisał też świetną książkę o żywieniu (Moje dziecko nie chce jeść). Tę pozycję można podsumować jednym zdaniem: nie można dać dziecku zbyt dużo miłości (i za bardzo jej okazywać). Autor obala najróżniejsze mity wychowawcze, także te propagowane np. przez lekarzy (w stylu: nie noś, bo przyzwyczaisz, nie reaguj na płacz, bo rozpieścisz i inne takie). Gonzalez pokazuje, jak bardzo odeszliśmy od naturalnych i prostych rozwiązań w wychowaniu dzieci i często bardziej wierzymy wątpliwym autorytetom, niż własnej intuicji. Treściowo ta książka jest podobna do Księgi Rodzicielstwa Bliskości Searsów, ale napisana z większą dozą humoru. Czyli: jest merytorycznie ale też zabawnie, no i dobrze się ją czyta. W skrócie: noszenie na rękach, karmienie na życzenie i spanie z dzieckiem są jak najbardziej naturalne dla naszego gatunku. Kropka.
Harvey Karp, Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy
To zbiór praktycznych porad, jak wyciszyć niemowlę. Przyda się szczególnie rodzicom dzieci w tzw. 4 trymestrze (czyli pierwszych 3 miesiącach życia). Karp pokazuje, jak pomóc dziecku się wyciszyć i jak odtworzyć mu warunki płodowe. W skrócie: chodzi o metodę 5S, czyli: Spowijanie, Stabilna pozycja (na boku lub brzuszku), wyciSzanie, Skokołysanie i Ssanie. Porady bardzo się proste i dobrze wytłumaczone, no i działały. Okazało się np., że bujanie dziecka uspokaja i doskonale stymuluje przysadkę. Dzięki tej książce spojrzeliśmy na świat z punktu widzenia noworodka i zaczęliśmy lepiej reagować na jego płacz.
Agnieszka Stein, Dziecko z bliska
To bardzo wartościowa książka i nie dotyczy tylko maluchów, ale też starszych dzieci, relacji między rodzeństwem i ogólnie relacji w rodzinie. Agnieszka Stein pisze sporo o mitach rodzicielskich: konsekwencji, karach i nagrodach, wyrażaniu emocji… Dzięki temu uznałam, że rodzicielstwo bliskości to droga, którą chcę podążać. Dziecko z bliska jest mądrą i dojrzałą książką, ale nie ma w niej mentorskiego tonu. Jest za to wiele zrozumienia i wiary w kompetencję: zarówno rodzica, jak i dziecka. Agnieszka Stein opisuje koncepcję 3R: są to Relacja, Regulacja i Rozwój. Najważniejsze, co wzięłam z tej lektury, to przeświadczenie, że spełniamy się w relacjach z innymi ludźmi, a żeby taka więź powstała, musimy czuć się bezpiecznie. Dlatego zdecydowałam się na zaufanie sobie i dziecku oraz więcej luzu (bez wszelkich „muszę” i „powinnam”). Polecam jeszcze wywiad-rzekę z Agnieszką Stein, czyli Potrzebna cała wioska – uzupełnia tam niektóre kwestie i mówi sporo o swoim osobistym doświadczeniu jako rodzica, co było dla mnie szczególnie cenne.
To by było chyba na tyle. Te książki przyniosły mi ulgę i spokój, po szamotaniu się z różnymi niefajnymi poradnikami w stylu Tracy Hogg. Znacie któreś z nich? Macie swoje ulubione tytuły?