Czy istnieje wychowanie bezstresowe?

Mały Michał ma 3 lata. Jest niegrzeczny i bije kolegów. W sklepie histerycznie domaga się nowej zabawki. Ostatnio próbował uderzyć swoją mamę… „Bezstresowe wychowanie” – kwitują sąsiadki i rodzina. To brzmi jak oskarżenie, prawda? A przecież to dotyczy małego dziecka. Wielu rodziców boi się, że doprowadzi do takich sytuacji jeśli będą pozwalać dziecku na wszystko. Tylko czy można pozwolić „na wszystko”? I przede wszystkim – czy możliwe jest bezstresowe wychowanie?

Stres – wróg, czy przyjaciel?

Nikt nie lubi stresu. Staramy się go unikać za wszelką cenę, dzieci też. W końcu nikt nie lubi nieprzyjemnych doświadczeń. W takim razie czym jest stres? I czy na pewno da się go uniknąć w życiu?

Silnego stresu doświadczamy na samym początku życia, podczas porodu. Opuszczamy wtedy bezpieczne i ciepłe łono matki. Nie da się tego uniknąć. Co więcej, ten pierwszy stres i ogromny wysiłek są bardzo potrzebne noworodkowi. Tego stresu nie pomaga nawet uniknąć cesarskie cięcie (link), bo to też dla dziecka ogromy dyskomfort. Brzmi strasznie? Czy takie doświadczenie może wywołać traumę i źle wpłynąć na psychikę dziecka? Nie!

Łatwiej to zrozumieć, kiedy pamiętamy o tym, jak działają dwa hormony, kortyzol i adrenalina. W skrócie: wydzielają się, kiedy odczuwamy stres. Nie mamy na to wpływu. Ale mamy za to wpływ na to, jak sobie z tym poradzimy.

Stres nie jest zły sam w sobie. Potrafi motywować, choć, gdy jest go za wiele, potrafi niszczyć i szkodzić. Jak temu zaradzić? Warto pracować nad swoimi emocjami tak, żeby sobie z nim radzić. My, jako dorośli, najczęściej opanowaliśmy tę sztukę. Możemy zrozumieć przyczynę i szukać wyjścia z nieprzyjemnej sytuacji. Maluchy tego nie potrafią. To całkiem normalne – muszą nauczyć się chodzić, mówić czy samodzielnie sznurować buciki. Muszą też poznać swoje emocje i je rozumieć, a to wymaga dużo czasu i wysiłku. Przecież nawet my, dorośli, często mamy z tym problemy. Co dopiero dzieci.

 

O co chodzi z tym bezstresowym wychowaniem?

Czy da się wychować dziecko bez stresu? W końcu odczuwamy go każdego dnia. A mały człowiek stresuje się rzeczami, które dla nas wydają się nieistotne. W pierwszym roku życia dziecka, zachodzi mnóstwo zmian. Kiedy ma 2 lata, chce być coraz bardziej samodzielny i niezależny, co nie zawsze jest możliwe. Nie potrafi zasznurować bucików, chociaż bardzo by chciał. Nie może dosięgnąć do książki, którą chce zdjąć z półki. To frustruje i rodzi stres. I jest całkowicie normalne. Dziecko ma prawo sobie ze stresem nie radzić i to pokazać.

Kiedy krzyczący 2-latek rzuca się na podłogę w hipermarkecie, bo chce dostać zabawkę z wystawy, odczuwa silne emocje. Taka sytuacja jest niekomfortowa dla rodzica, ale pomyślmy, co musi czuć dziecko, które tak się zachowuje. Jeśli rodzic ulega i ją kupuje, też nie wychowuje bezstresowo (chociaż to właśnie stereotypowe bezstresowe wychowanie). Przecież dziecko doświadczyło stresu. A zaspokojenie jakiegoś pragnienia wcale tego nie zmienia. Jak w takim razie się zachować?

Dlaczego wpadają w histerię? Dziecko uczy się swoich emocji i je okazuje. Robi to tak, jak potrafi. Ważne jest też to, jak my reagujemy na takie sytuacje. W sklepie poczekajmy aż nasz syn albo córka się uspokoi i rozmawiamy. Pomagajmy nazwać emocje i porozmawiać o tym, co się stało. Bardzo ważne jest, żeby nie odwracać uwagi dziecka od tego, co się wydarzyło. Kiedy zajmiemy je czymś innym, żeby zapomniało o nieprzyjemnym incydencie, nie wesprzemy jego rozwoju.

 

Nie zawstydzaj dziecka!

A co z argumentem, że dzieci, które są karane za swoje zachowania, nie bywają „niegrzeczne”, tylko zachowują się tak, jak się od nich tego oczekuje? Trzeba nazwać rzeczy po imieniu: strach nie jest dobrą motywacją, chociaż jest skuteczny (przynajmniej przez jakiś czas). Nie oznacza to, że jest dobry dla dziecka, rodzica i ich relacji, zwłaszcza w przyszłości. Dziecko, które słucha, bo boi się kary, to bardzo smutny widok. Taka kara go nie rozwija. Uczy jedynie zachowań, które nie mają nic wspólnego z jego emocjami. I wyrośnie na przestraszonego dorosłego, który nie będzie potrafił zadbać o swoje potrzeby.

 

Autor Pisze o rodzicielstwie bliskości, życiu w przyjaźni z dzieckiem i ze sobą. Dużo czyta (skończyła polonistykę, nie skończyła filozofii. I kilku innych rzeczy też.) Żona Bartka, mama Kociełły.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję