Nasza domowa biblioteczka jest dosyć obszerna, ale książek nigdy za wiele. Więc całkiem niedawno pojawiła się nowa książka: „Smok ze smoczej jamy” Wandy Chotomskiej. Bardzo fajne wydanie od Wydawnictwa Babaryba. Grube kartonowe kartki – dzięki temu nie musiałam się martwić, że młodsze dziecko przez przypadek podrze książeczkę. Książeczka jest dwujęzyczna, polsko-angielska. Bardzo żałuję że nie znam tego języka i póki co nie korzystamy z tego dobrodziejstwa, ale myślę, że jak dzieci pójdą do szkoły i rozpoczną naukę języka obcego, to będzie to fajny trening czytania i rozumienia.
Rysunki są raczej proste, bez tła, więc łatwo przyswajalne przez mniejsze dzieci. Treść jest przyjemna do czytania, można fajnie bawić się głosem a momentami nawet gestykulować i demonstrować, jak na przykład nieszczęsny król się trzęsie i jak smok zjada owce.
Problemy zaczynają się, kiedy trafi się na dzień z cyklu „100 pytań do”. I tak musiałam na obrazku pokazywać dziecku co smok ma w brzuchu, gdzie są jelita, żołądek, wątroba i trzustka. Dziecko było też ciekawe z czego składa się smoczy język? Co jedzą smoki? Czy buty im smakują? Czy można telewizorem nakarmić smoka? Przykładów tego, czym można by karmić smoka 5-latek ma co najmniej tysiąc. No i co, kiedy zjedzona owca utknie w zębie? A co się stanie, jak wtedy smok będzie pił….? Myślę, że na wszelki wypadek warto przypomnieć sobie widzę z biologii z czasów szkolnych, budowę ciała i zasady działania poszczególnych narządów. Mam dwóch synów, a oni są teraz na etapie fascynacji smokami!