Ponieważ nie znałam wtedy BLW (Bobas Lubi Wybór), dawałam mu przetarte, ekologiczne marcheweczki, BIO ziemniaczki i jak ognia unikałam wszelkich (w moim mniemaniu) niezdrowych rzeczy. Teraz na szczęście już zluzowałam. Drugi rok życia mojego dziecka to był istny raj, jeśli chodzi o jedzenie. Jadł dosłownie wszystko: szpinak, soczewicę, ciecierzycę, wszystkie warzywa i owoce. Byłam dumna, że on te wszystkie rzeczy lubi, a babcie nie mogły wyjść z podziwu. Jednak nie trwało to długo. Wiele zmieniło się po 2 urodzinach i spełniły się prognozy znajomych, że dziecko w tym wieku zaczyna wybrzydzać. To było jak kubeł zimnej wody. Jak to? Co takiego się stało?
Co zrobić, by jedzenie było przyjemnością?
Oto kilka wskazówek, które sprawią, że wspólny posiłek będzie przebiegał w miłej atmosferze:
- Przede wszystkim nie oczekujmy, że dziecko usiedzi spokojnie przy stole podczas długiego posiłku. Pozwólmy mu wstać, jeśli ma na to ochotę lub karmić ulubionego pluszaka. Oczywiście nie oznacza to, że mamy biegać za dzieckiem po całym mieszkaniu z łyżeczką lub zabawiać, aby zjadło kolejny kęs. Po prostu maluchy są często tak zajęte poznawaniem świata, że siedzenie w miejscu przez 20 minut i jedzenie, może być dla nich nie lada wyzwaniem.
- Dajmy dziecku możliwość wyboru i bierzmy pod uwagę jego preferencje. Co akurat w danym czasie lubi ? Upodobania czasem zmieniają się z dnia na dzień i jest to zadanie dość trudne, ale wbrew pozorom możliwe do zrealizowania!
- Nie krzyczmy, nie denerwujmy się, nie szantażujmy i nie budźmy w dziecku poczucia winy. To może przynieść odwrotny skutek! Wiele razy widziałam rodziców sadzających dziecko na siłę na kolanach i wmuszających jedzenie w malucha. Błąd! Takie działanie prędzej zrazi dziecko do posiłków. To dla niego udręka.
- Często rodzice już z bezsilności dają dziecku coś słodkiego lub jedzenie śmieciowe (byleby zjadło cokolwiek!). Cukier zabija łaknienie i w efekcie, po takich praktykach jest jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo, że dziecko skusi się na wartościowy posiłek. Poza tym wyrabiamy w dziecku przekonanie, że jak nie zje obiadu, to dostanie coś smaczniejszego (nie czarujmy się, wszyscy wiemy, że dziecko chętniej zje batonika lub frytki ).
- Dbajmy o wspólne jedzenie posiłków. Dziecko widzące jedzących ze smakiem rodziców, chętniej będzie siadało z nami do stołu. Posiłek będzie dla niego kolejną chwilą spędzoną wspólnie z mamą i tatą.
- Gotujmy wspólnie. Pomoc przy przygotowywaniu posiłku jest nieoceniona a maluch na pewno z chęcią zje to, co sam przygotuje. Dajmy dziecku możliwość pomieszania sosu lub ciasta na naleśniki, pokrojenia nieostrym nożem banana do sałatki owocowej albo wsypania makaronu do garnka. Dziecko będzie miało frajdę a my satysfakcję, że uczymy je czegoś przydatnego i praktycznego.
- Pozwalajmy na drobne grzeszki kulinarne. Dajmy dziecku raz na jakiś czas zjeść kawałek pizzy (najlepiej domowej) lub własnoręcznie robionych frytek. Nie samą kaszą człowiek żyje i sama się o tym przekonałam!