Bycie debiutującym rodzicem wcale nie należy do najłatwiejszych, ba już samo zajście w ciążę kopmlikuje życie. Mamy, teściowe, ciocie, koleżanki (te bezdzietne też), sąsiadki a nawet zupełnie obce osoby zasypują nas setkami dobrych rad: tego jeść niewolno, za to „to” jest bardzo zdrowe i wskazane do jedzenia w czasie ciąży. Niedobrze ci? Przecież musisz coś zjeść! Nie przemęczaj się! Jak pani śmie prosić o komplikuje przepuszczenie w kolejce – ciąża to nie choroba! Zaskakujące jest to, że rady te często są sprzeczne. Ja sama po porodzie usłyszałam od personelu medycznego, że nie wolno mi jeść surowych jabłek, a na kolację dostałam chleb z surowym pomidorem. Zjadłam jedno i drugie, żeby nie umrzeć z głodu. Tak podpowiadał mi mój rozsądek i wrodzona intuicja.
Wsparcie zamiast oceny
Wychowywanie dziecka jest jeszcze trudniejsze. Każdy wie lepiej, jak wychowywać cudze dziecko, np.: to, że maluch płacze, to jest wina „chudego” pokarmu a nie tego, że dziecko potrzebuje przytulania. Nie twierdzę, że te osoby mają złe intencje. Ale to rodzic wie, jak chce wychowywać swoje dziecko i co jest dla niego najlepsze. Bardziej niż dobre rady potrzebne jest wsparcie i zrozumienie. Komentarz, że dwulatek rzuca się na chodnik i krzyczy, bo jest rozpuszczony w żaden sposób nie pomoże Dziecko ma prawo być poirytowane i w ten właśnie sposób to manifestuje. Nieoceniona jest wtedy pomoc życzliwej, obcej osoby, która sprawnie odwróci uwagę dziecka. Mama w takiej chwili jest źródłem irytacji i jest jej trudniej opanować sytuację. Osaczony rodzic zaczyna tracić wiarę w swoje kompetencje.
Szanuj odmienne poglądy
Jak zareagować, gdy ktoś radzi nam coś, co jest wg nas nieodpowiednie? Ze spokojem! Możemy też powiedzieć po prostu, że sami zdecydujemy, jak będziemy wychowywać dziecko. Wdawania się w dyskusję nie polecam. Nasz rozmówca prawdopodobnie nie zmieni swojego zdania, a my tylko niepotrzebnie się zdenerwujemy. Ilu rodziców, tyle metod wychowawczych. Nauczmy się nie oceniać i akceptować różnorodność.