Wulgaryzmy w ustach dziecka „smakują” niczym wyczekany, czekoladowy cukierek. Zazwyczaj małe dzieci nie rozumieją znaczenia niegrzecznych słów, jednak mają świadomość, iż kiedy użyją słowa na „k” wszyscy będą skupiać na nich uwagę. Nawet jeśli jest to kosmiczne dla dziecka słowo, jakby rodem z języka suahili, to ma ono świadomość, że nie jest ono tak zwyczajne jak wyraz „dom” czy ”mama”. Spotyka się momentalnie z reakcją „kochanie, nie mów tak brzydko”, „to nieładnie”, „małe dzieci nie używają takich słów”. Dzieci mają świadomość, że „takie słowa” nie spotkają się z zadowoleniem dorosłych, ale używają ich, ponieważ są nowe, atrakcyjne, wzbudzają zainteresowanie, a co najważniejsze, zazwyczaj zasłyszały je od starszych kolegów, rodzeństwa, lub rodziców, a przecież to dla nich największe autorytety. Oczywiście wychowanie dziecka w takich wypadkach to dobranie odpowiedniej metody, np. tłumaczenie dziecku, że wulgaryzmy nie są takie jak inne słowa i nie powinny pojawiać się w ustach żadnego człowieka, gdyż są niekulturalne, może kogoś urazić, nie brzmi ładnie itp.
Wulgaryzmy - dlaczego dzieci ich używają?
Często źródłem, z którego dzieci czerpią wulgaryzmy jest telewizja, dlatego powinniśmy być wyczuleni na tym punkcie i starannie dobierać programy telewizyjne. Czasami brzydkie słowa używane przez dzieci są oznaką, że maluch potrzebuje Twojego wsparcia i zainteresowania. Jeśli mają jakiś problem, z którym nie potrafią sobie poradzić lub nie wiedzą, jak o nim zakomunikować dorosłym – przeklinają, bo wiedzą, że zyskają wtedy zainteresowanie. Dwulatki wiernie naśladują, 3, 4, 5- latki wiedzą już, jak i kiedy wykorzystać brzydkie słowa. Prowokują nimi dorosłych, mając nadzieję, że wyprowadzą nas z równowagi. I oby im się nie udało! Musimy reagować z opanowaniem, spokojem a nie impulsywnie. Wychowanie dziecka to również próba nie zwracania uwagi na powtarzane wulgaryzmy. Jest szansa, że dziecko zauważy, iż nie osiąga zainteresowania, gdy brzydko się wysławia. Kiedy brzydkie słowa pojawiają się notorycznie możesz powiedzieć, że nie będziesz rozmawiać z dzieckiem, gdy będzie używało brzydkich słów. A jeśli np. w radykalnych wypadkach, kiedy Twój czterolatek upodobał sobie słowo „K…” i żadnym sposobem nie możesz mu go wyperswadować spróbujcie wymyślić do niego zabawny zastępnik, równie atrakcyjny dla malucha, np. „kurczaczki, znów zepsuła mi się wieża z klocków”.
Brzydkie słowa, szczególnie te związane z intymnymi częściami ciała używane są zazwyczaj przez dzieci w wieku przedszkolnym, dla których sfera analna i genitalna jest niezwykle interesująca. Poznają one swoje ciało i odkrywają płciowość, czyli np. różnice między dziewczynkami i chłopcami. Niestety często nasze nazewnictwo nie jest prawidłowo sformułowane, a dzieci wiernie powtarzają zasłyszane słowa, używając ich w najmniej odpowiednim momencie i kontekście. Czasami może nam się wydawać, że doskonale wiedzą, co robią nazywając koleżankę, która zabrała zabawkę mianem „głupiej d…”. Być może po prostu usłyszały to z naszych ust, kiedy bez zastanowienia nazwaliśmy tak kobietę, która wyjechała nam przed samochód na skrzyżowaniu.
Bądźmy zatem ostrożni i oszczędźmy naszym dzieciom dodatkowej nauki dorosłego życia, w swoim czasie przyswoją „słownik łaciny podwórkowej” z jego dokładnym tłumaczeniem, jest to nieuniknione, ale lepiej dla nas i dla nich, aby poczekały do momentu, kiedy nasza ingerencja w tą naukę będzie mniej znacząca niż wpływ środowiska rówieśniczego. W momencie, kiedy mamy małe dzieci możemy zaszczepiać w nich szacunek do języka, wyzbywając się wulgaryzmów i niemiłych epitetów zarazem tłumacząc, że niektóre zasłyszane słowa są po prostu niemile widziane w ustach małego i dużego człowieka. Wtedy styczność z wulgaryzmami w wieku kilkunastu lat nie będzie już tak kusząca i atrakcyjna.