Bardzo proszę, tylko się nie czarujmy. My, rodzice XXI wieku, dobrze wiemy, że nadążenie za wszystkimi współczesnymi trendami i modami jest realne w 100% głównie na ekranie telewizora. Świat się zmienia. Na lepsze czy gorsze, to kwestia dyskusji. Nie mniej jednak w ostatnich latach zaobserwować można duży wzrost świadomości ruchowej w społeczeństwie. Tłumy biegaczy, siłownie i kluby fitness na każdym rogu, spektakularne kariery trenerów personalnych, wszechobecne coachingowe hasła motywacyjne – to tylko kropla w morzu ogarniającego nas szaleństwa na punkcie sportu i ruchu. Nie jestem zwolenniczką przesady w żadnym aspekcie życia, a tymczasowe mody na pokaz mnie śmieszą. Nie mogę jednak nie przyznać, że moda na sport robi dużo dobrej roboty, zmieniając styl życia wielu ludzi. Ale czy będąc rodzicem, pracując na etacie lub prowadząc własny biznes oraz zajmując się domem rzeczywiście jesteśmy w stanie wygospodarować odpowiednią ilość czasu na sport, nie zaniedbując przy tym relacji ze swoimi dziećmi, które (szczególnie gdy mieszkamy w dużych miastach) najczęściej i tak widzimy tylko wieczorami i w weekendy?
Aby stać się dla dziecka dobrym wzorcem ruchowym, musimy spełnić dwie podstawowe zasady – musimy lubić się ruszać (i to regularnie) oraz musimy spędzać czas aktywnie ze swoimi dziećmi. Jednym z bardziej znanych cytatów Konfucjusza są słowa: „Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem". Jak widać, już w VI wieku przed naszą erą oczywistym było, że człowiek najlepiej przyswaja wiedzę nie poprzez uczenie się ze słuchu, ale kiedy aktywnie uczestniczy w jej zdobywaniu. Swoją drogą słowa te powinny stać się hasłem przewodnim gruntownej reformy szkolnictwa w Polsce, ale o tym może kiedy indziej.
Zdecydowanie łatwiej jest być fitbywalcem siłowni, gdy prowadzi się atrakcyjne życie singla. Po pojawieniu się dzieci, każdy z nas dobrze to wie, świat przewraca się do góry nogami i wiele spraw musimy sobie przewartościować. Mało tego, że nagle przestaje nam starczać czasu na zajęcie się sobą i swoimi pasjami, to, co gorsze, nawet, gdy ten czas się znajduje, często nie mamy już siły na jakąkolwiek aktywność. Marzymy jedynie o śnie. Jestem akurat na etapie zajmowania się prawie pięciomiesięcznym dzieckiem, więc długi i głęboki sen to aktualnie największe z moich pragnień. No ale nie dramatyzujmy! Dzieci dorastają (potem okazuje się, że zbyt szybko), nabierają wielu umiejętności, dają nam w końcu trochę odetchnąć, a my w tym czasie... No właśnie, czy potrafimy przyznać sami przed sobą, że mamy jednak trochę czasu, który moglibyśmy wykorzystać aktywnie? Rodzicielstwo to nieustanny dialog ze sobą. Musisz zadawać sobie pytania, przewidywać bieg zdarzeń, tworzyć teorie prawdopodobieństwa. Poza tym wszystkim dźwigasz na barkach ciężar odpowiedzialności za tego małego człowieka, którego rodzicem przyszło ci zostać. Za jego życie, zdrowie, umiejętności, zainteresowania.
Czy już przekonałam cię, że warto powalczyć z wewnętrznym leniem i polubić się ze sportem albo po prostu aktywnością fizyczną? Twoje dziecko cię obserwuje. Kiedy siedzisz na kanapie przed telewizorem każdego wieczoru, ono to widzi i za jakiś czas może też uzna, że jest to najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. Ale spokojnie, nie zabraniam Wam odpoczynku! Odpoczywać też trzeba umieć, szczególnie w uzasadnionych sytuacjach. Jednak niewątpliwie dużo dobrego dla ciebie i dziecka przyniesie długi spacer po lesie, wycieczka rowerowa, pobyt na basenie. Nie dość, że spędzicie czas razem, doświadczycie ciekawych emocji, będziecie mieć piękne wspomnienia, to jeszcze zrobicie coś dobrego dla zdrowia swoich organizmów.
Zdradzę ci coś bardzo pocieszającego. Nie musisz być atletą. Nie musisz reprezentować naszego kraju na Olimpiadzie czy Mistrzostwach Świata. Nie musisz mieć idealnie płaskiego brzucha z widocznym każdym mięśniem, bicepsów rozrywających koszulkę i nóg ze stali, aby w oczach swojego dziecka być najwspanialszym i najsilniejszym. Dziecko idealizuje rodzica od dnia narodzin. Ale i to, co reprezentuje sobą rodzic, wpływa na ideały dziecka. Jeśli wymagasz od swojego potomka systematyczności i zaangażowania podczas treningów, na które uczęszcza, a sam nie dążysz do żadnych celów związanych z aktywnością fizyczną (lub innym hobby), nie dziw się później, że twoje dziecko bardzo szybko straci zapał do uprawianej dyscypliny. Nie widząc twoich zmagań ze słabościami, nie czerpiąc radości z aktywnie spędzanego z tobą czasu, nie odnajdzie w sobie motywacji do realizowania ćwiczeń. Jeśli wszędzie jeździsz samochodem, nawet do sklepu za rogiem, nie bądź później zaskoczony, że nowy rower na urodziny wylądował w piwnicy już w środku lata. Inaczej będzie, gdy wspólnie pozwiedzacie na rowerach okolice swojego miasta. Kiedy odwiedzacie basen, nie rzucaj dziecku piłki i nie obserwuj go czułym wzrokiem z perspektywy jacuzzi albo sauny. Wysil się, pograjcie razem, ponurkujcie, pościgajcie się w wodzie. Kiedy grillujecie ze znajomymi na działce, zorganizujcie dzieciakom zawody sportowe, startujcie w parach: dziecko – rodzic. Zobaczycie, ile frajdy przyniesie to wam wszystkim. Nie bójcie się ruchu i zmęczenia. Niech będą one naturalną sferą waszego rodzinnego życia. Tylko w ten sposób wyrobicie w swoich dorastających dzieciach zamiłowanie do sportu i aktywności.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała tego artykułu do czegoś więcej. Nie namawiam was do zostania wyczynowcami w wieku 30–40 lat. Chciałabym jednak zachęcić do poszukania takiej aktywności ruchowej, która sprawia szczególną radość. Niech będą to chociażby popularne teraz biegi, a może pływanie, rower, wspinaczka, tenis, piłka nożna, joga? Nie łap się kilku dyscyplin na raz. Znajdź tę jedną i powoli, stopniowo, postaraj się poświęcać jej swój wolny czas. Opowiadaj o tej pasji dziecku. Jeśli to możliwe, zabieraj je ze sobą na treningi, by cię obserwowało. Jeśli to niemożliwe, pokaż mu na czym polega twoja pasja w domu lub na filmikach w internecie. Niech dziecko czuje, że pragniesz dzielić się z nim swoimi przeżyciami i osiągnięciami, ale nie zapominaj wspomnieć mu również o porażkach, bólu mięśni lub zniechęceniu. Im bardziej będziesz z nim szczery, tym lepiej ono poradzi sobie z emocjami w chwilach kryzysu na swoich zajęciach sportowych.
Prowadzę treningi karate dla dzieci. Jeśli rodzic któregoś z moich podopiecznych jest aktywny sportowo, dowiaduję się o tym nieprawdopodobnie szybko. Ten błysk w oku malca i pełna dumy opowieść o tacie, który przebiegł Runmageddona czy mamie, która wystartowała w swoich pierwszych zawodach biegowych – to niesamowicie wzruszające momenty mojej pracy. Słyszę także o rodzinnych spływach kajakowych, pieszych wędrówkach po okolicznych rezerwatach przyrody, o worku treningowym, który tata zawiesił w piwnicy. To wszystko napawa mnie zawsze wielkim optymizmem. Bo bardzo miło patrzy się na dziecko dumne ze swojego rodzica. I właśnie te dzieci wyróżniają się podczas ćwiczeń zaangażowaniem, determinacją i siłą woli. Ale przecież to nic dziwnego. Mają z kogo brać dobry przykład!