(Bartek Raducha – Tatento.pl) Czym jest metoda Vojty?
(Katarzyna Hrynyszyn) Metoda Vojty jest terapią neurorozwojową. Powstała w oparciu o prawidłowy rozwój człowieka. Składa się z bardzo dokładnej części diagnostycznej i terapeutycznej. W określonych pozycjach ciała stymulowane są tak zwane strefy wyzwalania (są to konkretnie określone miejsca znajdujące się na kościach bądź mięśniach ), z których możliwe jest, w sposób automatyczny, uruchomienie odruchowej lokomocji, którą określiłabym jako zbiór prawidłowych wzorców ruchowych.
Innymi słowy – w terapii metodą Vojty, w sposób automatyczny, można uruchomić ruchy typowe dla tych występujących w prawidłowym rozwoju ruchowym.
Na czym polega?
Najogólniej mówiąc terapia metodą Vojty polega na uruchamianiu prawidłowych i zakodowanych w organizmie wzorców ruchowych, które są wzorcami funkcjonalnymi, potrzebnymi do wykonywania umiejętności dnia codziennego.
Te wzorce są wrodzone. Można powiedzieć, że są zaprogramowane w naszym układzie nerwowym.
Ta cecha odróżnia metodę Vojty od klasycznych ćwiczeń. Jeśli uświadomimy sobie, że wszyscy mamy, zakodowane genetycznie wzorce ruchowe z którymi się rodzimy, to szybko dojdziemy do wniosku, że zdrowego neurologicznie niemowlęcia nie musimy uczyć kolejnych umiejętności, np. czworakowania, siadania, czy wstawania, ponieważ niemowlę rozwinie je samodzielnie, bez niczyjej pomocy. Również dziecko, które nie prezentuje prawidłowego rozwoju ruchowego, nie musi uczyć się tych umiejętności, ale jego opiekunowie, poprzez terapię, mogą mu pomóc je „odblokować” i przez to dać szanse na samodzielne opanowanie tych umiejętności.
Poza tym uruchamiane wzorce ruchu pojawiają się w idealnej lub zbliżonej do idealnej jakości. Dzięki temu terapia ta ma zastosowanie nie tylko u osób nieposiadających poszczególnych umiejętności, np. przy uszkodzonym ośrodkowym układzie nerwowym, ale również u ludzi, którzy te umiejętności posiadają, ale w gorszej jakości np. przy wadach postawy.
Postępy w terapii
Jaka jest historia tej metody?
Metoda Vojty ma podstawy naukowe. Jest poparta wieloletnimi badaniami i wieloletnią praktyką czeskiego neurologa – profesora Vaclava Vojty. Swoją metodę opracowywał na podstawie obserwacji rozwoju dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym, jak również porównań rozwoju niemowląt zdrowych i z zaburzonym rozwojem.
Vojta zaczął tworzyć swoją metodę w latach 50. XX wieku. W 1954 roku prof. Kamil Henner, który wówczas był dyrektorem kliniki neurologii na Uniwersytecie Karola w Pradze, powierzył Vojcie zadanie, które polegało na opracowaniu metody terapeutycznej dla dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym i wprowadzenie jej we właśnie powstającym instytucie w Železnice. Vojta, wraz z czterema wolontariuszami, pracował wówczas z dziewięćdziesiątką dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym w wieku od 3 do 15 lat. Najpierw Vojta szukał takich ćwiczeń, dzięki którym dzieci przestaną chodzić tylko na palcach i poprawią postawę. Zaczął manipulować z oporem na barkach w pozycji stojącej, potem zmienił pozycję na leżącą i – również poprzez zastosowanie oporu, ale tym razem na stopie i na głowie – obserwował reakcje ich ciała. Dla przykładu – podczas stosowania oporu na stopę dochodziło do zmniejszania się spastycznego przykurczu – dochodziło m.in. do odpuszczenia końskiego (takiego jak stanie na palcach) ustawienia stóp, ale równocześnie pojawiał się skurcz mięśni karku i tułowia wraz z uniesieniem głowy.
Te doświadczenia uświadomiły Vojcie, iż istnieje pewien obszerny wzorzec postawy obejmujący całe ciało, gdyż manipulacja przy jego jednym końcu wpływa na ustawienia na drugim końcu. Później przeprowadzano eksperymenty w różnych innych pozycjach ciała, stosując przy tym opór m.in. na głowie i obserwując reakcje. W ten sposób Vojta spostrzegł, że dzięki ułożeniu dzieci w określonych pozycjach i zastosowaniu w pewnych miejscach oporu dochodzi do prawidłowej aktywacji grupy mięśni, których nie dało się aktywować u tych dzieci w innych sytuacjach. Innymi słowy – te ćwiczenia wymuszały na organizmach dzieci powstanie i wyrobienie poprawnych reakcji ruchowych.
Z pierwszą grupą Vojta pracował przez 4 do 6 tygodni (dzieci były wtedy w ośrodku bez rodziców). Po tych turnusach Vojta zauważył poprawę wzorca chodu – wydłużenie kroku, poprawę ustawienia stawów biodrowych i ogólnej sprawności ruchowej. Jednak – ku zaskoczeniu Vojty – to, na co najbardziej zwrócili uwaga rodzice, poza chodem, była to przede wszystkim mowa ich dzieci. Niektórzy z nich po raz pierwszy wyraźnie rozumieli mowę ich dzieci. Taki był początek. Dopiero później Vojta zaczął rozszerzać swoją koncepcję na terapię niemowląt.
Zastanawiał go m.in. fakt, że mózgowego porażenia dziecięcego nie można zdiagnozować od początku narodzin. Doszedł do wniosku, iż trudno jest stwierdzić nieprawidłowości w rozwoju dziecka opierając się wyłącznie na spontanicznej aktywności niemowlęcia przed ukończeniem 3. miesiąca życia. Szukał rozwiązania, które pozwoliłyby zapobiec utrwalaniu nieprawidłowych wzorców oraz pomóc dziecku rozwijać te prawidłowe.
Ważna była dla niego również odpowiedź na pytanie: jakie podjąć kryteria do oceny stanu dziecka we wczesnym etapie rozwoju, skoro spontaniczna aktywność może mówić niewiele o rozwoju dziecka? W ten sposób zaczął tworzyć system oceny niemowląt, który nie opierał się tylko na jego obserwacjach, ale był raczej usystematyzowaniem wiedzy i badań innych badaczy takich jak Landau, Collis, czy Peiper-Isbert. Tak powstała tabela diagnostyczna oceniająca tzw. reaktywność posturalną, czyli reakcje postawy i ruchu na zmianę ułożenia ciała w przestrzeni. Zanim jednak ta tabela powstała, upłynęły lata obserwacji i badań niemowląt.
Opisane wcześniej reakcje według Landau, Collis, Peiper, Isbert, czy próba trakcyjna, nie były do końca usystematyzowane. Dlatego Vojta postanowił sprawdzić jak zdrowe noworodki i niemowlęta w różnym wieku reagują na te zmiany ułożenia w przestrzeni. Dzięki tym obserwacjom opisał właściwe reakcje ruchowe dla danego wieku. Przy okazji dodał jedną własną reakcje ułożeniową. Ocena reakcji pozwala określić już w pierwszych tygodniach życia, czy dziecko może należeć do tak zwanej grupy ryzyka (dzieci, u których mogą rozwinąć się nieprawidłowe wzorce ruchowe lub nieprawidłowa koordynacja), czy tez nie. Diagnostyka według Vojy nie opiera się jednak tylko na ocenie tych reakcji. Oprócz tego bada się odruchy wczesnoniemowlęce oraz ocenia spontaniczną motorykę. Dopiero po tak dokładnie przeprowadzonym badaniu wyciąga się wnioski, które pozwalają ocenić rozwój dziecka nie tylko pod kątem ilościowym (jego umiejętności), ale również jakościowym (oceniając jakość tych umiejętności).
Od pierwszych prób pracy z dziećmi (1954), do momentu, w którym powstała reakcja ułożeniowa według Vojty (1967) minęło 13 lat! Dowodem skuteczności tej terapii jest również zmniejszenie ilości operacji ortopedycznych u dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym w klinice, w której pracował Vojta. Głównym powodem spadku tej statystyki był opracowany przez niego sposób terapii, który wpłynął m.in. na poprawę stanu ich bioder.
Václav Vojta podobno mówił sam o sobie, że jest tylko zbieraczem. Dzięki dokładnej obserwacji zbierał informacje o prawidłowych i nieprawidłowych wzorcach ruchowych. Analizował je i szukał sposobu terapii, który pozwoliłyby przywrócić właściwy rozwój osobom (zwłaszcza dzieciom) borykającym się z kłopotami ruchowymi.
Jak metoda Vojty prezentuje się na tle innych metod rehabilitacji?
Tak jak już wcześniej wspomniałam, terapię wg. Vojty od wielu metod odróżnia spojrzenie na rozwój psychoruchowy człowieka. Terapia zakłada, że dziecko rozwija się w sposób spontaniczny, a jego wzorce ruchowe, które stopniowo zdobywa w pewnej określonej sekwencji, są wrodzone, uwarunkowane genetycznie i typowe dla człowieka.
Poza tym, podczas terapii, właściwe wzorce ruchowe uruchamiane są niezależnie od woli poddawanego terapii pacjenta, tzn. w sposób automatyczny. To jest bardzo istotne, gdyż wszystkie wzorce ruchowe – np. siadanie, wstawanie, mówienie, pisanie, chodzenie – wykonujemy w sposób automatyczny. Nie myślimy o tym, jak to robimy. Gdy chcę wstać, to nie myślę, jak przenieść ciężar ciała, by to zrobić, tylko po prostu wstaję. Gdy chcę iść, to idę, nie myśląc o tym, co muszę zrobić, aby to wykonać.
W terapii Vojty nie ćwiczymy tych funkcji bezpośrednio, tzn. nie ćwiczymy z pacjentem siadania, wstawania i czworakowania, tylko uruchamiamy kompleksy ruchowe: odruchowy obrót i odruchowe pełzanie. Zawierają one tak zwane gry mięśniowe, czyli pracę mięśni w kierunkach i w zależnościach takich, które potrzebujemy do wykonywania praktycznie wszystkich funkcji motorycznych. Oznacza to, iż w tym kompleksie ruchowym zawarta jest praca mięśni charakterystyczna dla różnych funkcji, np. dla uzyskania i utrzymania podporu na łokciach, czworakowania, stania na jednej nodze. Niestety nazwa „odruchowe pełzanie” niektórym sugeruje, że chodzi o uruchamianie samego wzorca pełzania – to jest nieporozumienie. Odruchowego pełzania nie należy porównywać z pełzaniem (nazywanym w terapii Vojty foczeniem),występującym jako jeden z etapów rozwoju dziecka. Jest to kompletnie coś innego.
Foczenie (potocznie nazywane pełzaniem) polega na przemieszczaniu się do przodu poprzez naprzemienne podpieranie się na łokciach i podciąganie się na nich z równoczesnym pociąganiem reszty ciała (brzuch jest w kontakcie z podłożem, nogi są pociągane). Odruchowe pełzanie jest natomiast globalnym wzorcem ruchu, w którym odnajdziemy elementy poszczególnych funkcji, np. obrót głowy, podpór na jednym łokciu czy stanie na jednej nodze i elementy faz chodu. Nogi w tym wzorcu aktywnie uczestniczą.
Często rodzice dzieci, którzy nie rozumieją na czym polega terapia metodą Vojty, dziwią się, że nie ćwiczymy danej funkcji właśnie bezpośrednio, np. czworakowania, skoro dziecko ma z tym problem, tylko większość ćwiczeń wykonywana jest w pozycjach leżących. Jednak dzięki bodźcom, które w terapii dziecko otrzymuje, po terapii zaczyna być bliżej celu, jakim jest osiągniecie istotnych w rozwoju psychoruchowym funkcji. Ich elementy odczuło podczas terapii i z czasem, jeśli ma takie możliwości, to te funkcje rozwija spontanicznie, samodzielnie i automatycznie – tak, jak jest to w prawidłowym rozwoju.
Podkreśliłam – że jeśli ma takie możliwości, gdyż nie każde dziecko niepełnosprawne jest w stanie rozwinąć wszystkie funkcje – i z tego też należy zdawać sobie sprawę i informować o tym rodziców. Każda metoda ma swoje granice, tzn. nie każdemu możemy pomóc tak, jak byśmy tego chcieli i jak oczekiwałaby tego rodzina tej osoby. Są dzieci i dorośli którzy, niezależnie od zastosowanej metody terapii, nigdy nie zdołają osiągnąć pewnych umiejętności, np. samodzielnego chodzenia, i u nich też stosuje się metodę Vojty, ale cel terapii jest wówczas inny. Celem może być np. uzyskanie jak najlepszej pozycji siedzącej na wózku inwalidzkim, zabezpieczenie przed rozwinięciem się skrzywienia kręgosłupa, poprawa samodzielności, czy też poprawa możliwości pielęgnacyjnych takiej osoby poprzez zwiększanie odwodzenia kończyn dolnych. Innymi słowy metoda Vojty służy poprawie jakości funkcjonowania osoby, która jest jej poddawana.
Czy metoda ta przeznaczona jest tylko dla dzieci?
Absolutnie nie. Metoda ta jest przeznaczona i stosowna dla osób w każdym wieku. Od 1980 roku terapia ta jest stosowana z powodzeniem w rehabilitacji dorosłych, u których występują różnego rodzaju zaburzenia motoryczne. Obecnie w Europie prowadzi się wiele badań na ten temat. Na przykład w Czechach badane są zmiany w aktywności mózgu po terapii Vojty. Z kolei w Niemczech oceniano efekty terapii Vojty u pacjentów w fazie ostrej po udarach na oddziałach intensywnej terapii – efekty były bardzo pozytywne i badania będą kontynuowane. W Austrii przeprowadzono badania potwierdzające skuteczność zastosowania terapii Vojty w geriatrii, w celu profilaktyki przed upadkami u osób powyżej 69 roku życia.
Kiedy metoda Vojty pojawiła się w Polsce?
Od końca lat siedemdziesiątych metoda Vojty jest znana i stosowana w Polsce.
Dlaczego metoda Vojty cieszy się złą sławą?
Najpierw należałoby spytać, czy cieszy się zła sławą. I jeśli tak, to gdzie, lub jak jest postrzegana.
Nie powiedziałabym, że metoda Vojty cieszy się złą sławą wśród rodziców, którzy ją stosują i rehabilitują swoje dzieci. Myślę że wśród osób, które wykorzystują ją prawidłowo i systematycznie ma głównie zwolenników. Na przestrzeni lat powstało jednak wiele nieprawdziwych, niepopartych żadnymi konkretnymi argumentami i dowodami stwierdzeń dotyczących tej metody, a stworzonych przez osoby nie rozumiejące jej zasad i działania. To niestety skutkuje występowaniem wśród rodziców lęku przed tego typu terapią.
Często w swojej pracy spotykam się z tego typu sytuacją, że przychodzą do mnie rodzice z dzieckiem na rehabilitację i mówią: „słyszeliśmy, że są dwie metody rehabilitacji niemowląt, NDT – Bobath – taka łagodniejsza oraz bardziej inwazyjna metoda Vojty”. To jest bardzo niedobra sytuacja, gdyż zwykle rodzice w ogóle nie wiedzą, na czym te metody polegają, ale już mają negatywne wyobrażenia, które powodują lęk przed terapią Vojty i tym samym nie pomagają w prowadzeniu tej terapii. W dodatku jest to bezpodstawne twierdzenie, gdyż metoda Vojty nie jest terapią inwazyjną. Celem metody Vojty, tak jak i metody NDT – Bobath, jest usprawnianie i poprawa jakości funkcjonowania, a nie uszkadzanie.
Dlaczego ćwiczenia mają wykonywać rodzice w domu, a nie fizjoterapeuta w gabinecie?
Jeśli chodzi o fizjoterapię dzieci, to według mnie rola rodzica jest ogromna. To tak jak z wychowaniem. Szkoła i nauczyciele nie są od wychowywania, tylko od wspierania rodziców w procesie edukacji i wychowywania ich dzieci, a rodzic w tym procesie jest partnerem dla nauczyciela. Tak samo jest w rehabilitacji dzieci, zwłaszcza tych borykających się z dużymi problemami w rozwoju psychoruchowym. Jeśli rodzice się nie zaangażują, to efekty terapii będą marne. Nawet jeśli rodzic chodziłby kilka razy w tygodniu do terapeuty na ćwiczenia, a nie będzie się stosował do zaleceń podanych przez terapeutę, które utrwalają efekty terapii, to postępy będą dużo słabsze niż gdyby się do nich stosował. Tak jest zarówno w metodzie NDT – Bobath, jak i terapii metodą Vojty. Fizjoterapeuta jest przewodnikiem w procesie usprawniania.
Poza tym rozwiązanie przyjęte w terapii metodą Vojty ma więcej zalet – rodzic, ćwicząc z dzieckiem w domu, może dowolnie dopasowywać porę wykonywania tych ćwiczeń w zależności od nastroju i samopoczucia dziecka i wybierać takie momenty, kiedy dziecko najlepiej znosi te ćwiczenia.
Ponadto stosując terapię Vojty rodzic w domu wykonuje dokładnie takie same ćwiczenia jak terapeuta, co przyczynia się do dużej skuteczności tej metody i, jeśli rodzice już dobrze radzą sobie z wykonywaniem zadanych im zaleceń, to zdecydowanie rzadziej niż w przypadku innych terapii mogą przychodzić na kontrolę do fizjoterapeuty.
Dodatkowo rodzic może mieć poczucie, że może swojemu dziecku pomóc bezpośrednio poprzez swoje zaangażowanie w wykonywane ćwiczenia, tak więc nie jest tylko obserwatorem w procesie rehabilitacji swojego dziecka, ale bardzo ważnym jego uczestnikiem, który ma ogromny wpływ na poprawę stanu zdrowia swojego dziecka.
Dlaczego podczas ćwiczeń pojawia się płacz?
Dzieci poddawane terapią metodą Vojty, a przede wszystkim niemowlaki, płaczą przede wszystkim z powodu dużego wysiłku, gdyż ćwiczenia uruchamiają prawidłowe wzorce ruchowe, angażując przy tym te grupy mięśniowe, które u dziecka są słabe, lub pracują w innym niż powinny kierunku. Starsze dzieci, zwłaszcza dzieci „tylko z wadami postawy”, zwykle nie płaczą. Czasami narzekają, gdyż im się nudzi, bo podczas terapii należy wytrwać w określonej pozycji. Zauważyłam też, że im większe zaburzenia motoryki i postawy ma dziecko, tym częściej dzieci te trudniej znoszą taką terapię, gdyż jest to dla nich większy wysiłek niż dla dziecka bez tak dużych nieprawidłowości.
Czy terapia metodą Vojty nie zaburza bliskości z rodzicem?
Myślę, że na ten temat powinni się wypowiedzieć specjaliści od oceny bliskości dziecka z rodzicami. Osobiście mogę powiedzieć o moich odczuciach oraz o badaniach prowadzonych w tym zakresie. Powiem tak: metoda Vojty nie powinna zaburzać bliskości z rodzicem. Jednak według mnie każda metoda terapeutyczna może do tego prowadzić jeśli jest problem w relacji rodzic–dziecko lub jeśli terapia prowadzona jest bez szacunku do dziecka ze strony rodziców i/lub terapeuty.
Na temat wpływu terapii metodą Vojty na psychikę dziecka były prowadzone w 1975 roku badania w Kolonii, które nie wykazały negatywnego wpływu na psychikę dzieci, ani na zaburzenia bliskości między rodzicami a dzieckiem poddanym terapii Vojty. Wyniki wskazywały odwrotnie wioski – na wzmocnienie więzi między dziećmi a rodzicami ćwiczącymi codziennie. Codzienny rytuał ćwiczeń, koncentracja rodzica na obserwacji reakcji dziecka i rozwoju poszczególnych nowych umiejętności powodowała pozytywny wpływ na więź miedzy rodzicem, a dzieckiem.
Myślę jednak, że warunkiem do tego, by tak było, jest dobra relacja pomiędzy rodzicem i dzieckiem, oparta na wzajemnym szacunku. Dotyczy to jednak wszystkich zaleceń dotyczących opieki nad dzieckiem czy ćwiczeń terapeutycznych. Jeśli rodzic rozumie tę terapię, wie, że poprzez te ćwiczenia pomaga swojemu dziecku. Równocześnie rozumie trud dziecka, komunikuje się z nim podczas terapii, motywując je do wysiłku, ale i przyjmując występujące niepowodzenia; jest spokojny, opanowany podczas tej terapii i nie przekazuje negatywnych emocji oraz lęków swojemu dziecku, to poprzez taką postawę trudno jest mi sobie wyobrazić doprowadzenie do zaburzenia bliskości z rodzicem.
Ale jeśli rodzic się złości podczas tej terapii, np. dlatego, że musi z dzieckiem ćwiczyć, albo że nie widzi od razu takich efektów, jakich by oczekiwał, to te emocje przekazuje dziecku. Jeśli np. rodzic ma poczucie, że robi dziecku krzywdę ćwicząc metoda Vojty, do końca nie rozumie tej terapii, albo dlatego, że otrzymuje sprzeczne informacje (np. od jednego fizjoterapeuty, że to pomaga i jest bardzo ważne, od drugiego fizjoterapeuty, ze ta metoda szkodzi, albo jeszcze gorzej – że dzieci płaczą z bólu), to nie jest zdrowa sytuacja. Dlatego bardzo ważne jest zrozumienie tej metody, ale i szczera komunikacja na linii fizjoterapeuta–rodzic oraz rodzic–fizjoterapeuta. Osoby te powinny się ze sobą komunikować i omawiać wzajemnie pytania, wątpliwości i trudności.
Dziękuję!
Zdjęcia obrazujące efekty terapii otrzymaliśmy od Pani Katarzyny Hrynyszyn
i powstały przy współpracy z Panią Żanetą Babilińską - Grodzicką z Centrum "OSTRÓDZKA" .