Ocenianie ma długą tradycję, chociaż skale ocen są zależne od kraju w jakim obowiązują. Jedynka zasmuci polskiego ucznia, za to na pewno ucieszy niemieckiego, bo dla niego oznacza ona sehr gut (bardzo dobry). Dla małego Brytyjczyka najwyższą notą będzie „A”, a skala francuska ma aż… 20 ocen! Można się w tym wszystkim pogubić, a nawet w Polsce systemy oceniania różnią się w zależności od szkoły i regionu.
80 lat chaosu?
Historia oceniania w Polsce była bardzo burzliwa. Od 1918 roku władze oświatowe usiłowały wprowadzić jednolity system oceniania. Było to trudne, zwłaszcza dlatego, że brakowało jednolitego programu nauczania. Celem było stworzenie ocen, które będą wymierne i sprawiedliwe. Prace nad takim systemem były ważnym elementem reform po przemianach w 1989 roku, ale ujednoliciła je dopiero reforma z 1999 roku! Czyli przez ponad 80 lat nie można było mówić o „systemie oceniania” w szkołach!
Do tego każda polska szkoła ma swój Wewnętrzny System Oceniania (WSO). Określa on zakres wiedzy (np. w procentach), który jaki musi opanować uczeń, żeby otrzymać konkretną ocenę. Czyli dwaj uczniowie czwartej klasy podstawówki z różnych szkół nie muszą mieć opanowanego materiału na tym samym poziomie. Gdyby dodać do tego jeszcze to, jak oceniają nauczyciele w tych szkołach, może się okazać, że „ocena” przestaje być czymś konkretnym i wymiernym.
Zmiany w ocenianiu
Polska skala zaczęła zbliżać się do formy, w której znamy ją dzisiaj po 1989 roku – wtedy zyskała dwie nowe oceny: niedostateczną i celującą (które ostatecznie zostały zatwierdzone 10 lat później!). Po reformie z 1999 roku pojawiły się również oceny opisowe w klasach I-III szkół podstawowych. Znaczy to tyle, że na pierwszoklasista nie może dostać oceny miernej. Uzyskuje za to informację zwrotną, co robi dobrze, a nad czym może jeszcze pracować.
Jest to krok w bardzo dobrym kierunku, bo nie wpaja systemu wartościowania. Pokazuje za to rzeczy, nad którymi dziecko musi popracować. Ważne jest również to, że uczeń pierwszych trzech klas nie może nie zdać do następnej – te dzieci nie dostają trójek, piątek ani szóstek, ale nauczyciele po prostu opisują ich pracę.
Co ciekawe, ocenianie nie omija nawet najmłodszych. Zakres tematów, które powinny być realizowane w takiej grupie wiekowej jest dokładnie określony przez ustawę. Oznacza to, że podstawę programową muszą realizować też pedagodzy pracujący w przedszkolach, a co za tym idzie – zacząć wystawiać oceny (w formie informacji zwrotnych) maluchom.
Istnieje alternatywa takiego ramowego oceniania