Wiesz pewnie, że antybiotyki uratowały miliony ludzi. Dosłownie miliony. Gdyby Alexander Fleming nie odkrył ich w latach 30., większość bakterii odpowiedzialnych za choroby nadal zbierałaby ogromne żniwo. Jest jednak druga strona medalu – skutki uboczne antybiotyków. Dobre bakterie w układzie pokarmowym też dostają w kość przy antybiotykoterapii. Pewnie wiesz, że mogą pojawić się kłopoty z żołądkiem i osłabienie organizmu, a jednym ze sposobów na to jest branie probiotyków. Nieprzyjemne skutki uboczne mijają zazwyczaj po kilku dniach. W rzeczywistości – o wiele dłużej.
Oto 6 powodów, dla których powinieneś dwa razy się zastanowić, zanim sięgniesz po antybiotyk lub zgodzisz się na to, żeby lekarz przepisał je Twojemu dziecku. Bo chociaż pomogą, to przy okazji mogą dosyć mocno zaszkodzić organizmowi dziecka.
Jak antybiotyki wpływają na odporność?
Jeśli przeczytasz ulotkę jakiegokolwiek antybiotyku, to znajdziesz całą litanię „zastosowań”. Od infekcji bakteryjnych palców u stóp, poprzez drogi oddechowe, a na zwalczaniu chlamydii skończywszy. Lista jest długa. I tak, antybiotyki działają na wszystkie bakterie jednakowo – niszczą je.
Za naszą odporność odpowiadają też bakterie w jelitach. Dobre bakterie, o które warto dbać. Bez nich nasz organizm nie poradzi sobie tak łatwo z zarazkami, które... zjadamy. Antybiotyk, walcząc z bakteriami odpowiedzialnymi za chorobę niszczy też te, które odpowiadają za odporność. I robi to naprawdę skutecznie.
Po skończonej dawce antybiotyku flora bakteryjna układu pokarmowego jest bardzo mocno wyniszczona. Najlepszym rozwiązaniem jest przyjmowanie w czasie antybiotykoterapii i przez jakiś czas po niej probiotyków. Znajdują się w nich duże ilości dobrych bakterii, które odbudowują to, co zdemolował antybiotyk.
Organizm regeneruje się po antybiotyku nawet rok!
Badania naukowców z Uniwersytetu Amsterdamskiego pokazują, że flora bakteryjna w żołądku wraca do normy dopiero roku (!). Chociaż przestajemy czuć się źle po skończonej dawce leku, to organizm jeszcze długo nie może wrócić do normy. Nawet jeśli wydaje się nam, że jesteśmy zdrowi.
Te same badania pokazały, że po zażyciu antybiotyku bardzo powoli odbudowują się bakterie wytwarzające kwas masłowy (ważny dla szczelności jelit). Bez niego spada odporność organizmu.
Dlaczego antybiotyki przestają pomagać?
Im częściej przyjmujecie antybiotyki, tym większa szansa, że przestaną działać. Taka jest smutna prawda. Owszem, pomogą w walce ze złymi bakteriami, ale mogą przy okazji sprawić, że kolejne dawki przestaną działać. Tym bardziej pomyśl o dzieciach – jeśli będą przyjmować antybiotyki od najmłodszych lat, to może się okazać, że gdy dorosną, to... mało który będzie mógł im pomóc. Nie funduj tego swojemu dziecku.
No tak, są różne grupy antybiotyków, o różnym sposobie działania i „sile uderzenia”, jednak lepiej z nimi nie przesadzać. Bo jeśli się okaże, że w jakiejś sytuacji będziecie musieli NAPRAWDĘ je przyjąć, to lepiej, żeby zadziałały za pierwszym razem.
Antybiotyki powodują... otyłość?
Tak, otyłość ma wiele wspólnego z antybiotykami. Dowodzą tego badania naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Zauważyli, że otyłość i antybiotyki są ze sobą mocno związane. W kontakcie z nimi giną dobre bakterie, które uszczelniają ściany jelit. Słabiej uszczelnione jelita przepuszczają więcej substancji odżywczych. Organizm wchłania wtedy więcej kalorii, które – jeśli nie są zużyte na bieżąco – odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej. Bakterie w jelitach (te same, które giną w kontakcie z antybiotykami) odpowiadają też za poczucie sytości. Informują mózg, że się najedliśmy. Im mniej ich jest, tym później ta informacja dociera do mózgu. Więc jemy więcej. I koło się zamyka.
Nie warto zaczynać za wcześnie
Zwłaszcza z antybiotykami. Długofalowe badania pokazały, że im wcześniej dzieci zaczną brać antybiotyki, tym większe są szanse na to, że będą otyłe. Badania Uniwersytetu Waszyngtońskiego pokazują, że jeśli dziecko do 5. miesiąca życia będzie je brało, to szanse na otyłość wzrastają prawie o jedną piątą. To bardzo dużo. Te same badania pokazały, że jeśli przed drugim rokiem życia dziecko przyjęło antybiotyki więcej niż cztery razy, to szansa na otyłość wzrasta o 29%(!). W świecie, w którym staje się coraz większym problemem... warto o tym pomyśleć.
Samo przyjmowanie antybiotyków może doprowadzić do antybiotykoodporności. Dzieje się tak dlatego, że bakterie w organizmie zaczynają się zmieniać, żeby przetrwać kontakt z antybiotykiem. Im częściej mają z nim kontakt, tym zmiana następuje szybciej. Wtedy lek, który miał pomagać – nie pomaga.
Do tego każda dawka antybiotyków to spore wyzwanie dla wątroby, nerek, a czasem nawet całego układu nerwowego. Niektóre antybiotyki mogą uszkodzić słuch dzieci. Nie warto bez potrzeby nadwyrężać ich zdrowia.
Ale kiedy antybiotyk?
Wygrzanie się w domu, odpoczynek i czosnek czasem nie wystarczą. Trzeba zacząć antybiotykoterapię – czy tego chcesz, czy nie. Innymi słowy – pozwolić, żeby lek zrobił to, do czego został stworzony. Jeszcze kilkanaście lat temu mało który lekarz przepisywał razem z antybiotykiem probiotyki. Teraz to norma. Tylko czym jest probiotyk?
To nic innego jak tabletka wypełniona dobrymi bakteriami. Innymi słowy – to, co wybije w organizmie antybiotyk, pomoże odbudować probiotyk. Nawet nazwy mają podobne ;). Probiotyki zawierają dobre bakterie, które znajdziecie w produktach mlecznych: jogurtach, kefirach czy maślance. Więc jeśli nie przekonują Cię tabletki – to może być lepsze rozwiązanie na dostarczenie dobrych bakterii do organizmu. A jeśli nie lubisz maślanki, to jest to opcja dla Ciebie.
I – bardzo ważne: koniecznie przyjmujcie probiotyki zgodnie z zaleceniami na ulotce.
Tak, antybiotyki są cudem medycyny. Ratują życie i zdrowie – nie mamy co do tego wątpliwości. I chociaż mają swoje wady, to są sytuacje, w których nie obędziesz się bez nich. Zapalenie płuc zbierało straszne żniwo do momentu, w którym wynaleziono penicylinę. Dzięki niej (i innym podobnym lekom) udało się uratować miliony ludzi. Do dzisiaj antybiotyki pomagają w sytuacjach, w których jeszcze sto lat temu pozostawało mieć tylko nadzieję.
Warto zaufać dobremu lekarzowi, porozmawiać z nim, dopytać, czy trzeba brać antybiotyk i czy wyleżenie się w domu nie będzie lepszym rozwiązaniem. Antybiotyki to taki „ostatni dzwonek” na poważne infekcje. Nie warto z nimi przesadzać.