Czy można karmić za często?
Nie, nie można. I tutaj mogłabym zakończyć tekst, ale przyda się jeszcze parę słów wyjaśnienia, bo często młodzi rodzice (w szczególności mamy) są wprowadzani w błąd i przekonani o tym, że dziecko zbyt często chce być przy piersi, więc pewnie jest głodne i trzeba je dokarmiać mlekiem modyfikowanym. Dlatego chciałabym rozprawić się ze szkodliwymi mitami.
Jak często je noworodek?
„Noworodek może jeść nawet 18 razy na dobę” – tak przeczytałam przed porodem i byłam przekonana, że to dużo. A potem urodził się nasz syn i całkowicie nas zadziwił. Wydawało mi się, że je właściwe cały czas. Miał ogromną potrzebę ssania i kiedy zasnął przy piersi, spał z nią w buzi. Byłam przekonana, że robię coś nie tak, że jest głodny, pewnie nie mam pokarmu. Początki karmienia były bardzo ciężkie (dlatego, że nasze dziecko było wymagające i miało problemy, które wymagały rehabilitacji, ale na początku jeszcze o tym nie wiedzieliśmy).
W różnych miejscach w internecie można przeczytać, że noworodek może jeść nawet co godzinę, a z czasem przerwy między karmieniami wydłużają się i będzie jadł średnio 8 razy na dobę (nawet do 18). Nie jest jednak dookreślone, no i dobrze, bo dzieci są różne.
Zanim urodziłam, wydawało mi się, że te 18 razy to strasznie dużo. 18 razy... okazało się, że nasz syn jadł częściej. Czasem miał 3-godzinne sesje przy piersi. Czasem chciał być karmiony co 10 minut. Właściwie w ogóle nie przestawał jeść… A ja nie wiedziałam, jak mam to liczyć – na szkole rodzenia uczyli nas, że jednorazowa sesja karmienia może trwać nawet 15 minut… Dlatego byłam przerażona, bo to, co działo się u nas nie miało żadnego związku z tym, co usłyszałam.
Teraz chce mi się z tego śmiać, ale wtedy nie było mi wesoło. Po 15 minutach jedzenia Kociełło nawet się nie rozkręcał. :) Nie pomagał też personel medyczny – kiedy na pierwszej kontroli po wyjściu ze szpitala lekarz zapytał, jak często je mój syn i odpowiedziałam, ze hmm… nawet co pół godziny (z tyłu głowy mając fakt, że chyba naginam fakty, bo w sumie on je właściwie cały czas) usłyszałam, że na pewno mam za mało pokarmu i muszę zacząć go dokarmiać mlekiem modyfikowanym. Na szczęście umówiłam się z doradczynią laktacyjną (która jednocześnie była pediatrą) – ona rozwiała moje wątpliwości. Obyło się bez dokarmiania.
Dziecko może jeść nawet 40 razy na dobę. Mniej więcej tak często są przystawiane do piersi niemowlęta w plemionach pierwotnych. Nie mają kolek, więc to mit, że zbyt częste karmienie wpływa na problemy z brzuszkiem (który utrwalany jest np. w książkach Tracy Hogg, dlatego polecam inne). Częstotliwość karmienia nie ma z tym nic wspólnego. Inna sprawa jest taka, że prawdopodobnie intensywny płacz niemowląt w pierwszych 3 miesiącach życia nie jest spowodowany kolkami, jak powszechne się podejrzewa, ale niedojrzałością układu nerwowego. No ale to już inna historia.
A może się nie najada?
Może tak być, ale zanim podamy mleko modyfikowane, najlepiej spotkać się z doradcą laktacyjnym i sprawdzić wskaźniki efektywnego karmienia. Np. czy dziecko potrafi prawidłowo ssać, czy nie ma problemów z wędzidełkiem, które uniemożliwiają mu pobieranie pokarmu etc.
Oczywiście wybór sposobu karmienia to decyzja matki, ale jeśli chcemy karmić piersią – dokarmianie mlekiem modyfikowanym może przedwcześnie zakończyć naszą przygodę z karmieniem. Zazwyczaj niemowlę chce być przy piersi, bo stymuluje sobie laktację. I pierś to nie tylko jedzenie – to także zaspokajanie potrzeby bliskości. Dziecko przy piersi czuje się bezpiecznie, czuje zapach mamy i jej ciepło. Słyszałam kiedyś zdanie, że rodzimy człowieka, a nie tylko układ pokarmowy. Warto o tym pamiętać.
Czy to normalne, że cały czas wisi na piersi?
Tak, jak najbardziej. Dlaczego tak jest? Dzieci są bardzo mądre i dokładnie wiedzą, co mają robić. Pokarm produkuje się w piersiach, kiedy dziecko „składa zapotrzebowanie” – pierwszy miesiąc jest zazwyczaj krytyczny i może zdarzyć się, ze noworodek wisi cały czas na piersi. Właśnie po to, żeby stymulować laktację zamówić odpowiednią ilość pokarmu.
Nasz syn był dokarmiany w szpitalu mlekiem modyfikowanym, wyszliśmy dopiero po 4 dniach i w domu okazało się, że odruch ssania jest mocno zaburzony. Uratował nas doradca laktacyjny – dowiedziałam się, dlaczego Kociełło płacze i odgina się przy piersi. W skrócie zalecenia były takie: miałam karmić, ile się dało (to było łatwiejsze, kiedy dowiedziałam się jak mam przystawiać) i odciągać ile się dało (z tym było gorzej: okazało się, że należę do grupy odpornej na laktator – nie odciągałam prawie nic). Po miesiącu mordęgi (walka o przybieranie na wadze i stres, że przybiera za mało) było lepiej – lepiej z karmieniem, bo Młody nadal był nieodkładalny. No i nawet po unormowaniu się laktacji chciał być przy piersi często (HNB tak mają), ale komfort naszego życia wzrósł, kiedy nauczył się jeść efektywnie i przestał denerwować.
Nie wierz laktatorowi
Kiedy karmimy naturalnie, trudno jest skontrolować, ile zjada dziecko. Właściwie jest to niemożliwe i to nas niepokoi, bo przywykliśmy to najróżniejszych norm, do tego, że wszystko jest dookreślone. Przy mleku modyfikowanym sprawa jest jasna – znamy wytyczne i rozrabiamy konkretną ilość mililitrów. Ale jak to sprawdzić gdy karmimy piersią? Laktatorem? Absolutnie. To bardzo szkodliwy mit – kiedy położna, lekarz, ktokolwiek poradzi nam, żeby sprawdzić, ile mleka dziecko zjada, to… no, nie słuchajcie. :) To nie jest wymierne – laktator nie służy do sprawdzenia ilości mleka w piersiach. Są mamy, którym udaje się karmić dziecko tylko odciągniętym mlekiem („karmiące piersią inaczej”) – bardzo je podziwiam i nie mam pojęcia, jak one to robią (Szacun, dziewczyny!).
To ile odciągamy laktatorem, nie jest kompatybilne z tym, ile zjada dziecko. Dlaczego? Po pierwsze, dziecko ma większą moc ssania niż laktator (im jest starsze, tym bardziej efektywnie ssie). Po drugie, w karmieniu piersią duże znaczenie ma nasza psychika i sygnały wysyłane przez mózg. No i jeszcze zapach dziecka oraz jego… ślina (dlatego istnieje ryzyko, że osłonki ochronne zaburzą laktację) dają nam sygnał do produkcji mleka.
Karm na zdrowie
Tyle razy, ile dziecko potrzebuje, nawet, jeśli to będzie częściej, niż zalecają różne poradniki. Częste karmienie nie powoduje kolek, nie oznacza, że dziecko się nie najada. Po prostu maluchy (niektóre) tak mają – i wbrew pozorom to szybko mija.