Uczeń

Jeśli nie szkoła państwowa, to co?

Anachroniczny pruski system edukacji już dawno przekroczył granicę wydolności i wykazał kompletny brak dostosowania do ucznia. Lista wad polskich szkół jest długa. Debata publiczna zazwyczaj ogranicza się do kwestii religii w szkołach, tymczasem zarzuty ekspertów zajmujących się tym tematem są dużo poważniejsze i dotyczą fundamentów. Oświata wymaga co najmniej gruntowej reformy, jeśli nie rewolucji.

 

Oczywiście nietrudno wskazać błędy innych. Dużo ciężej przychodzi krytykującym stworzenie programu pozytywnego. Zwykle niestety proponuje się doraźne rozwiązania, takie jak wzrost wydatków na edukację, drobne zmiany w podstawie programowej, zwiększenie lub zmniejszenie liczby godzin jakiegoś konkretnego przedmiotu, wprowadzenie lub usunięcie jakichś zajęć, dodanie jakiegoś przedmiotu na maturze, likwidację gimnazjów, obniżenie wieku szkolnego itp. Brakuje zmian systemowych.

 

Polski system szkolnictwa wymaga gruntownej reformy

 

Na pytanie, jak zreformować edukację, próbowali odpowiedzieć uczestnicy debaty na Ogólnopolskim Festiwalu Szkoły z Klasą 2.0. Większość z nich wskazywała na brak autonomii samorządów, szkół, dyrektorów, nauczycieli, rodziców i wreszcie uczniów oraz na zbyt dużą kontrolę aparatu biurokracji nad oświatą. Rafał Lech Starowicz z Instytutu Badań Edukacyjnych konkludował: „Czyje oczekiwania realizować? Najważniejsi są uczniowie, ale nauczyciele powinni sobie pomagać. Szkoła nie zniknie, ale zmieni się. Konieczna jest decentralizacja, z zaznaczeniem roli dyrektora jako lidera, wzmocnić jego/jej leadership. Trzeba uwolnić dyrektora, potem nauczyciela, na końcu ucznia. W takiej kolejności. Inaczej się nie da.[1]

Z kolei według Stanisława Wójtowicza największym problemem systemu oświaty jest jej upaństwowienie. W notce na swoim blogu wskazywał na to, że edukacja powinna być zróżnicowana w zależności od: zdolności, predyspozycji, zainteresowań, upodobań, charakteru i osobowości dziecka, etapu rozwoju, na którym się znajduje, czy uwarunkowaniami rodzinnymi, społecznymi i psychologicznymi. Publiczna edukacja (włączając w to model i treść nauczania odgórnie narzucona również szkołom prywatnym) oferuje natomiast jeden standardowy, identyczny produkt dla wszystkich.[2]

Polska mogłaby wiele nauczyć się w tej dziedzinie od krajów zachodnich. Sprawdzone wzorce można znaleźć w Wielkiej Brytanii czy w Danii. W krajach tych nie ma obowiązku szkolnego. Zamiast tego jest obowiązek nauki, ale przepisy nie precyzują dokładnie, w jaki sposób ma być realizowany i czego dokładnie dzieci mają się uczyć.[3] Warte rozważenia jest również przyjęcie modelu szwajcarskiego. Kraj Helwetów nie posiada ministerstwa edukacji. Edukacja pozostawiona jest w rękach kantonów, dzięki czemu Szwajcarzy mogą wybrać między 26 konkurującymi systemami oświatowymi. 70% młodych obywateli wybiera kształcenie zawodowe, spędzając ponad połowę czasu szkolnego na praktykach. Szwajcaria dzięki temu może się cieszyć jednym z najniższym wskaźników bezrobocia na świecie.[4]

Polski system edukacji jest fatalny, ale można w nim znaleźć również miejsce dla ambitnych i wolnych jednostek. Już dziś istnieją alternatywy, które da się i należy wykorzystać, jeśli chcemy dla swojego dziecka jak najlepiej. Zgodnie z przepisami rodzic ma prawo uczyć dziecko samodzielnie lub wysłać swoją pociechę do placówki pozaszkolnej. W tym celu trzeba uzyskać opinię poradni  psychologiczno-pedagogicznej oraz przedstawić ją razem z oświadczeniem rodziców dyrektorowi szkoły publicznej. Ten może wydać decyzję o nauczaniu dziecka poza szkołą. Uczeń raz w roku musi się jednak stawić na egzaminach, żeby potwierdzić opanowanie programu.[5]

 

Homeschooling: zalety edukacji domowej

 

Uzyskanie takiej decyzji otwiera wiele alternatywnych możliwości przed rodzicami. Jedną z nich jest tzw. „homeschooling”, czyli edukacja domowa. Przeciwnicy tej formy nauczania obawiają się, że dzieci nie uzyskają fachowej opieki, potrzebnej wiedzy i przede wszystkim nie będą w stanie odnaleźć się w społeczeństwie. Przeciętny człowiek po usłyszeniu o edukacji domowej ma przed oczami obraz samotnego dziecka zamkniętego w ciemnym pokoju. Wątpliwości rozwiewają doświadczenia Wielkiej Brytanii i USA, gdzie homeschooling cieszy się dużą popularnością.

Brytyjskie badania Rothermal 2002 sprawdzały zdolności matematyczne oraz umiejętności pisania i czytania. Od 52 do 95% dzieci nauczanych w domach uzyskiwało najwyższe oceny na egzaminach. Takie same wyniki było w stanie zdobyć jedynie 16% uczniów ze szkół.[6] Podobna różnica ujawniła się w analogicznych badaniach w USA i to niezależnie od wykształcenia czy zamożności rodziców. Amerykańskie dzieci, których rodzice wybrali homeschooling, częściej kończą studia, a także posiadają lepiej rozwinięte umiejętności interpersonalne i, co najdziwniejsze, są bardziej uspołecznione.[7]. Okazuje się, że dzieci uczone w domu przebywają w towarzystwie dorosłych i rówieśników spoza rodziny 2,5 razy więcej czasu, niż uczniowie szkół.[8]

Sceptykom trudno uwierzyć w takie statystyki. Dlatego Stowarzyszenie Edukacji w Rodzinie na swojej stronie internetowej przybliża zainteresowanym tajniki sukcesu homeschoolingu: „Nauka odbywa się nie tylko w domu i nie tylko pod okiem rodziców. Bardzo często uzupełniana jest "wyjazdami w teren", podróżami, zwiedzaniem, uprawianiem rozmaitych rodzajów hobby i sportów, uczestnictwem w dodatkowych zajęciach, kołach zainteresowań, drużynach harcerskich. Często zdarza się, że dzieci edukowane domowo odwiedzają inne dzieci edukowane domowo, by spędzić razem czas czy uzupełnić wiedzę w dziedzinach, w których ich rodzice nie czują się najmocniejsi. Zdarza się również, że rodzice grupy dzieci dzielą się odpowiedzialnością za edukację dzieci w określonych obszarach tematycznych lub wynajmują na jakiś czas nauczyciela specjalizującego się w wybranym przedmiocie.[9]

Ikoną edukacji domowej i świetnym przykładem człowieka, który został wychowany w taki sposób, jest Andre Stern, autor książki „Nigdy nie chodziłem do szkoły". Uczony był przez rodziców wyłącznie tego, co go interesowało. Andre ma obecnie 46 lat i ma opanowanych aż 5 zawodów: informatyka, fotografa, dziennikarza, publicysty, a także lutnika. Biegle włada pięcioma językami. Sam często mówi, że nie odróżnia czasu wolnego od pracy.[10]

 

A może szkoła demokratyczna?

 

Edukacja domowa nie jest jedyną alternatywą dla konwencjonalnej edukacji. Nie wszyscy rodzice mają czas na poświęcenie się dla swoich pociech. Rozwiązaniem może być posłanie dziecka do jednej ze szkół demokratycznych. Szkoły takie znacznie się różnią od tych tradycyjnych. W zwykłych placówkach uczniom narzuca się zwierzchnictwo nauczycieli, państwowy program, podręczniki, długość i kolejność lekcji, wielkość i skład klas itd. W szkołach demokratycznych dziecko samo wybiera czego się uczyć, od kogo się uczyć, przy pomocy jakich materiałów, w jaki sposób, jak długo itd. Nie ma również sztywnego podziału na klasy, lekcje i przedmioty. Różne dzieci w różnym wieku mogą się uczyć tego samego materiału.

Michał Jankowski z zarządu Fundacji Edukacji Demokratycznej, wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, mówi, co jest podstawą szkół demokratycznych: „To założenie, że dziecko jest takim samym człowiekiem jak dorosły i ma prawo głosu. Dziecko, jak dorosły, wyznacza sobie określony cel i do niego dąży. Nauczyciel jest bardziej mentorem, który podpowiada, stara się stymulować, pobudzać do dyskusji, pokazywać ścieżki zdobywania wiadomości na określony temat.[11]

Wielu rodziców nie chce wysyłać dzieci do takich szkół, ponieważ obawiają się, że brak przymusu będzie skutkować lenistwem i w konsekwencji analfabetyzmem. Jankowski w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” rozwiewa jednak wątpliwości: „Mamy w głowie takie przekonanie, że uczenie to nauczanie kogoś, kto biernie się temu poddaje. Tymczasem dzieci, które mają wolność wyboru, czego i jak chcą się uczyć, robią to szybciej, lepiej i niejako przy okazji - nie skupiając się wcale na edukacji samej w sobie, ale raczej zaspokajając swoją naturalną ciekawość.[12]

Skuteczność edukacji demokratycznej potwierdził profesor psychologii z USA Peter Gray. W ankiecie przeprowadzonej wśród absolwentów amerykańskiej Sudbury Valley School aż 71% zgodziło się ze stwierdzeniem, że nie doświadczyli żadnych negatywnych skutków braku tradycyjnego wykształcenia. 75% respondentów kontynuowało naukę na studiach. Badania wykazały też, że wychowankowie tej szkoły lepiej radzili sobie w życiu zawodowym.[13] Najbardziej znanym przypadkiem szkoły demokratycznej jest Summerhill założony w 1921 roku. Założyciel Alexander Sutherland Neil swoje doświadczenia zawarł w książce zatytułowanej właśnie Summerhill.[14]

Szkoły demokratyczne są tylko jedną z wielu alternatywnych metod nauczania. Na początku XX wieku, dzięki pedagogom z tzw. fali „Nowego Wychowania”, jak grzyby po deszczu, powstawały nowe innowacyjne szkoły i sposoby myślenia o edukacji. Oprócz Alexandra Neila, swoje pomysły wcielali w życie tacy myśliciele jak John Dewey, Maria Montessori, Rudolf Steiner, John Holt czy Janusz Korczak.

 

Pedagogika Marii Montessori

 

Ostatnio modne stały się szkoły stworzone przez Marię Montessori. Jej podejście do edukacji najpełniej oddają słowa: „Edukacja nigdy więcej nie powinna być w głównej mierze przekazywaniem wiedzy, ale musi przyjąć nową formę, szukając uwolnienia dla ludzkich możliwości”. W metodzie Montessori bardzo ważne jest odpowiednio przygotowane otoczenie: musi być estetyczne, proste, dostępne, uporządkowane, utrzymane w atmosferze wolności, ale też posłuszeństwa podstawowym zasadom społecznym, istotne są materiały pozwalające wykształcić potrzebne umiejętności. W szkołach Montessori pracują wykwalifikowani nauczyciele, a ich celem jest obserwacja podopiecznych i zachęcanie ich do samodzielnego rozwiązywania problemów oraz utrzymywanie coraz mniejszej ingerencji w proces samorozwoju.[15]

 

Pedagogika waldorfska

 

Jedną z popularniejszych metod niekonwencjonalnych jest także pedagogika waldorfska stworzona przez Rudolfa Steinera. Centralne motywy tej metody wymienia na swojej stronie internetowej Związek Szkół i Przedszkoli Waldorfskich w Polsce: „ideały wychowania wychodzącego od podmiotowości dziecka, wychowania przez sztukę dzięki ćwiczeniom w pracy artystycznej, w praktycznych umiejętnościach manualnych, wspólne kultywowanie kreatywności oraz indywidualnej inicjatywy, jak również troski o dobrą jakość i bogactwo wrażeń zmysłowych powstających u dziecka dzięki zabawkom z naturalnych materiałów, jak również dzięki pięknemu wystrojowi wnętrz oraz intensywnemu przeżywaniu przyrody”.[16] Charakterystyczny dla szkół waldorfskich jest brak ocen i podręczników, zintegrowana edukacja na przestrzeni całej szkoły podstawowej (jeden nauczyciel uczy wszystkich przedmiotów), duży nacisk na zajęcia artystyczne oraz nauczanie w systemie tzw. „epok”, czyli w jednym okresie (np. miesiąca) uczy się tylko jednego przedmiotu, dzięki czemu dzieci nie muszą szybko przerzucać swojej koncentracji z lekcji na lekcję na inny temat.[17]

 

 

Pedagogika progresywna Johna Deweya

 

Jednym z ważniejszych alternatywnych nurtów nauczania jest też pedagogika progresywna Johna Deweya. Tę nowatorską metodę edukacji wyrażają słowa jej twórcy: „uczenie się powinno przebiegać w procesach myślenia i działania, a myślenie to rozwiązywanie problemów, których punktem wyjścia są odczuwane trudności, toteż uczenie się jest procesem badawczym, opartym na rozwiązywaniu problemów”. Szkoły Deweyowskie stawiają nacisk na rozwijanie zainteresowań uczniów, rozwiązywanie praktycznych problemów, działanie, uczenie się przez doświadczenie, aktywność manualną. W pedagogice progresywnej nie ma lekcji i przedmiotów. Zadaniem nauczycieli jest stworzenie sytuacji, w której dziecko napotka jakiś problem, który może rozwiązać. Wiedzę przekazuje się tylko przy okazji.[18]

Warto jeszcze wspomnieć o polskich dokonaniach Janusza Korczaka i Marii Łopatkowej. Korczak był aktywnym działaczem społecznym, prowadził sierocińce i pisał książki dla dzieci. Znany był z charakterystycznego, przepełnionego szacunkiem, podejścia do uczniów. Jego poglądy na edukację świetnie oddaje cytat: „nie ma dzieci – są ludzie”.[19] Maria Łopatkowa z kolei stworzyła nurt pedagogiki serca. Podstawowymi założeniami pedagogiki serca są: skupienie się na miłości jako celu wychowania, budowanie pozytywnych relacji międzyludzkich oraz przekazywanie dobrych i nienarzuconych wzorców osobowych dzieciom. Uczniowie według Łopatkowej powinni mieć prawo odwołać nauczyciela, który nie spełnia ich oczekiwań.[20]

Ci wybitni pedagodzy i innowatorzy do dziś mają wielu naśladowców. Na całym świecie szkół niekonwencjonalnych jest tysiące. W ostatnim dziesięcioleciu sporo takich placówek powstało również w Polsce i dalej zakładane są nowe. Wysłanie dziecka do tradycyjnej szkoły z pruskim modelem nauczania nie jest już konieczne.

 

Źródła:

  1. http://static.ceo.org.pl/sites/default/files/news-files/cnk_dyskusja_o_edukacji_18_06_2014.pdf
  2. http://stanislawwojtowicz.pl/2015/12/szalenstwo-panstwowego-systemu-szkolnictwa/
  3. http://www.profesor.pl/mat/n10/pokaz_material_tmp.php?plik=n10/n10_a_kosiniec_040409_1.php&id_m=10100
  4. http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/pruski-model-edukacji-fatalnie-odbija-sie-na-gospodarce/
  5. http://www.edukacjadomowa.pl/prawo.html
  6. http://eurydice.org.pl/wp-content/uploads/2014/10/edukacja_domowa.pdf
  7. http://www.collegeathome.com/homeschool-domination/
  8. http://www.iwoman.pl/na-serio/reportaze-i-wywiady/bez;klas;lekcji;i;przedmiotow;tak;ksztalci;sie;juz;kilkuset;uczniow;w;polsce;rodzice;ktorzy;ucza;dzieci;w;domach;zdradzaja;dlaczego;nie;wyslali;ich;do;szkoly,103,0,1151335.html
  9. http://www.edukacjadomowa.pl/faq2.html
  10. http://andrestern.com/en/home.html
  11. http://www.rp.pl/artykul/1043635.html?p=1
  12. http://wyborcza.pl/1,75400,15596083,A_gdyby_tak_uwolnic_dzieci_od_szkoly___wszystko_o.html
  13. http://www.uwazamrze.pl/artykul/1002056/szkola-to-wiezienie/3
  14. http://www.summerhillschool.co.uk/

 

To jeden z tekstów w ramach naszej Akcji: Edukacja.

Więcej informacji o rekrutacji do przedszkoli i zmianach w edukacji znajdziesz tu.

Autor publicysta, działacz społeczny. Publikuje teksty o tematyce społeczno-gospodarczej w mediach ogólnopolskich i lokalnych. Działacz organizacji pozarządowych. Przeciwnik przymusu szkolnego i odgórnie narzucanej organizacji systemu oświatowego. Zwolennik rozdziału państwa od edukacji.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję