Ta moc Bożego Narodzenia, to oczekiwanie na świętego Mikołaja sprawia, że dla naszych pociech jest to wyjątkowy czas. Czymże były by Święta bez tej magii i całej otoczki? Czymże byłby prezenty bez Świętego Mikołaja?
Czy warto podtrzymywać w dziecku wiarę w Jegomościa w czerwonym kubraczku z długą białą brodą? Jak najbardziej tak! Oto kilka plusów „magicznej nieświadomości”:
- ten błysk w oczach dziecka, które z niecierpliwością czeka w oknie obserwując gwieździste niebo, na którym mają pojawić się sanie z reniferami
- ta radość i ciekawość przy rozpakowywaniu prezentów i rzucane ukradkiem spojrzenia na kominek, czy aby tam nikt się nie schował
- ta wyobraźnia, którą aż widać, gdy dziecko w wigilijny wieczór spogląda pod przystrojone drzewko zastanawiając się, cóż tam w tych pięknie zapakowanych paczuszkach jest
A dodatkowo: my jako rodzice możemy troszkę posłużyć się świętym Mikołajem i wynegocjować grzeczne zachowania (choć nie używajmy argumentu rózgi zbyt często), łatwiej nam spełnić prezentowe marzenia dzieci, które piszą list do świętego Mikołaja, a dzieciaki przy okazji rozwijają swoje zdolności plastyczne.
Patrząc na plusy wiary w świętego Mikołaja, nie warto wtajemniczać dziecka w nieistnienie tak pozytywnej postaci. One i tak wcześniej czy później zorientują się, że brak w tym wszystkim logiki, że te Mikołaje w przedszkolu, czy na miejskiej choince to przebrani panowie, a na Wigilii to wujek przyczepił sobie brodę. Pozwólmy, by same odkryły tę rzeczywistość w swoim własnym czasie. Delikatnie możemy wytłumaczyć coraz bardziej rozumnemu malcowi, że na świecie jest bardzo dużo dzieci i Mikołaj sam nie poradzi sobie z taką ilością prezentów, więc potrzebuje pomocników, by każdy był obdarowany.
Podstawowy element dzieciństwa to kraina fantazji. Niech trwa jak najdłużej razem z Kopciuszkiem, Smerfami, Syrenką Ariel i Świętym Mikołajem.