Gierłoż
Mazurolandia
To świetne miejsce warte tego by poświęcić jeden dzień pobytu na Mazurach, na jego zwiedzenie. Choć to może za dużo powiedziane, bo z muzeum ma mało wspólnego. To park miniatur na powietrzu, świetnie wykonanych, które zainteresują i dzieci i dorosłych. Mimo, że sama na Mazurach bywam od lat, z tych miniatur dowiedziałam się, jak wiele jeszcze jest do zobaczenia w niedalekiej okolicy! W każdej chwili można przerwać oglądanie miniatur, bo wiadomo, że dzieci na długo się nie koncentrują, i dać im się wyszaleć na dmuchańcach, trampolinach czy w basenie z kuleczkami. My trafiliśmy na dzień, gdy w całym parku prócz nas było może kilak osób, więc dzieci były przeszczęśliwe mogąc korzystać z tych atrakcji bez żadnych kolejek jak to bywa przeważnie, bez limitu i do woli! Na terenie Mazurolandii jest też zakon krzyżacki, gdzie animatorzy uczą najmłodszych strzelać z łuku, trochę opowiadają i generalnie dla chłopców są mega ciekawi ;) Na dorosłych i trochę starsze dzieci czeka też takie mini muzeum, gabloty z eksponatami i trochę historii m.in. tej związanej z Hitlerem. Mimo, ze jakoś ta historyczna część najmniej mnie interesowała to jednak ciekawie było zobaczyć jak wyglądał szpital polowy (prawdziwe eksponaty i zaaranżowana salka) czy etykiety proszku Henkel albo kremy Nivea z czasów wojny. Po zamku krzyżackim i szybkim rekonesansie części historycznej, dzieci z uśmiechami poszły znów szaleć w dmuchańcach, a my,l zmęczeni, z kubkiem zimnej wody usiedliśmy na rozstawionych leżakach ponapawać się słońcem. Dla każdego coś fajnego. Polecam! Mama 6 -latka i 2-latki.