Zastanówmy się przez chwilę, co czuje ukarane dziecko, jakie wnioski z tego wyciąga? Weźmy na warsztat przykładowy konflikt w piaskownicy. Rodzic najczęściej nie ma pojęcia o co poszło, ale dziecko słyszy, że ma nie bić kolegi, bo wróci do domu. Czy rodzic zastanowił się, dlaczego dziecko uderzyło kolegę? Dziecko ma przeprosić za to, co zrobiło, bez względu na przyczynę. Kategoryczny zakaz bicia i zagrożenie konsekwencjami przyniesie prawdopodobnie płacz i podporządkowanie się woli rodzica. Dlaczego? Bo maluch czuje strach przed karą! Może także pomyśleć, że: Skoro rodzic się tak denerwuje, to może mnie już nie lubi ? Dochodzi także poczucie krzywdy: Przecież to on zaczął a rodzic uważa, że to ja się źle zachowuję. Niekiedy pojawiają się także złość i chęć zemsty. Dziecko może wysnuć wnioski, że Skoro rodzic mnie karze, grozi mi i straszy, to w zasadzie jest to naturalne zachowanie w takiej sytuacji. Szybko nauczy się karać innych, słabszych od siebie, bo samo doświadcza tego od opiekunów.
Kary a wychowanie dziecka
A teraz spróbujmy w tej samej sytuacji zachować zimną krew. W pierwszej kolejności dobrze jest rozdzielić dzieci, aby nie zrobiły sobie krzywdy. Następnie (najlepiej w pewnej odległości) porozmawiać z dzieckiem w cztery oczy. Wytłumaczyć, że to, że kolega zabrał mu zabawkę jest na pewno dla niego nieprzyjemne i bezsprzecznie złe, ale bicie nie jest odpowiednim sposobem, żeby sobie z tą złością radzić. Dziecko może nie zrozumie od razu, ale po kilku tłumaczeniach (może kilkunastu) będzie wiedziało, co zrobiło źle i, że jest to zachowanie powszechnie nieakceptowane. W końcu zrozumie i się przystosuje. Dziecko karane, któremu się nie tłumaczy wie, za co ma karę, ale nie rozumie dlaczego, bo skąd ma rozumieć skoro dopiero uczy się zasad życia w społeczeństwie? Będzie nadal postępować po swojemu, jednak ze strachem przed karą. Nauczy się uderzać, jak rodzice nie patrzą, kiedy nie ma świadków. Będzie się wypierać a czasem, jak ktoś zwróci mu uwagę, będzie kłamać i zaprzeczać.
Karny jeżyk - kara idealna?
Powszechnie stosowaną karą bez przemocy fizycznej jest time-out (znany także jako ‘’karny jeż”). Dziecko zostaje oddelegowane na chwilową separację, aby przemyśleć swoje zachowania. Tylko czy małe dziecko zrozumie, co zrobiło? Będzie się buntować, czuć się poszkodowane a czasem nawet niekochane. Dla dziecka, szczególnie małego jest to bardzo trudne, bo najbliższa, kochająca osoba nie przytula go tylko zostaje sam na sam ze wzburzonymi emocjami . Niby na krótko, ale dla małego dziecka to naprawdę trudne doświadczenie. Wniosek, który maluch wyciągnie z takiego postępowania jest taki: Jeśli nie będę się zachowywać tak, jak mama i tata ode mnie oczekują, to zostanę od nich odseparowany.
Nagradzanie dziecka
Nie brak także zwolenników wzmocnień pozytywnych, chwalących dziecko za wszystkie dobre uczynki - nawet najdrobniejsze. Dziecko szybko się przyzwyczaja, że jest za wszystko chwalone. Na pewno nie raz słyszeliście takie wypowiedzi: O jak ładnie obiadek zjadłeś! Ale ślicznie kupę do nocnika zrobiłeś! Jaki ty zdolny jesteś, sam założyłeś czapkę! Jak ładnie dzielisz się zabawką! O, jakie ładne świadectwo szkolne, pójdziemy w nagrodę na lody! A może można inaczej? O, zrobiłeś kupkę do nocniczka, tam gdzie jej miejsce! Widzę, że bardzo się starałeś przy zakładaniu czapki i ci się udało. O, widzę, że bardzo starałeś się w tym roku i poprawiłeś ocenę z matematyki, mimo że jej nie lubisz, bardzo to doceniam.
I uwaga – nikt nam nie broni iść na lody, ale niech te lody nie będą nagrodą. Chodźmy na te lody, bo mamy na nie ochotę i chcemy z dzieckiem spędzić czas a nie dlatego, że dostało dobre oceny. Nie twierdzę, że nagradzanie jest kategorycznie zabronione, ale dobrze jest zachować umiar. Dlaczego nie należy chwalić/nagradzać dziecka przy każdej okazji? Ponieważ przyzwyczai się do tego. W pewnym momencie trudno będzie mu żyć bez nagród. A z roku na rok wymagania rosną. W tym roku dostało za dobre świadectwo lody, a za dwa lata zażyczy sobie komórkę. Takie wychowanie uczy interesowności. Zgłoszę się na chętnego do pomocy pani w szkole, może potem dostanę lepszą ocenę? Nie ustąpię starszej pani miejsca w autobusie, bo co z tego będę mieć?
Na koniec przykład z mojego życia. Lekcja matematyki w klasie maturalnej. Pani zapisuje zadanie na tablicy z pytaniem, czy ktoś je rozwiąże. Nikt się nie zgłasza. Piątkowa uczennica widzi brak zainteresowania i pyta, czy dostanie za to zadanie plusik. Pani odpowiada że nie, na co uczennica, że w takim razie to jej się nie chce wstawać.