Małe dziecko

Ważne: grzeczne dzieci są zagrożone wykorzystaniem

Chyba każdy rodzic spotyka się już od narodzin niemowlaka z pytaniem, czy jego dziecko jest „grzeczne”. Same dzieci bardzo często słyszą to określenie od dorosłych, znajomych i obcych, którzy chcieliby, żeby były spokojne i posłuszne. Tymczasem wychowanie do posłuszeństwa może poważnie zagrozić bezpieczeństwu dziecka.

„Grzeczny” oznacza najczęściej tyle, że dziecko ma być mało absorbujące i nie sprawiać kłopotów. Nie hałasować, nie łamać norm społecznych i wykonywać polecenia dorosłych. „Grzeczne” dziecko nie bije, nie krzyczy i nie płacze, dzieli się zabawkami, a gdy ktoś mu powie, że ma coś zrobić, grzecznie to robi. Brzmi super? Może tak, kiedy myślimy o porannym wybieraniu się do przedszkola albo badaniu u lekarza. Wydaje nam się też, że takie dzieci będą bardziej lubiane i lepiej sobie poradzą w życiu. Niestety takie wychowanie najprawdopodobniej sprawi, że w przyszłości młody człowiek łatwiej da się zmanipulować lub wykorzystać rówieśnikom lub, niestety, dorosłym o nieuczciwych zamiarach.

Parafrazując pewien krążący po internecie obrazek – chcemy, żeby nasze dzieci w kontakcie ze światem były asertywne, samodzielne i niezależne, ale żeby w kontakcie z nami były uległe, współpracujące i posłuszne. Niestety to nie zadziała. Małe dziecko uczy się bowiem asertywności i dbania o swoje granice właśnie w domu, z rodzicami. To my jesteśmy jego bezpieczną przystanią i to nas najbardziej chce zadowolić (tak, już od urodzenia), jeśli więc właśnie na nas nie wytrenuje swojej „niegrzeczności”, to już później nie nauczy się jej w świecie. Albo nauczy się, gdy będzie już za późno na uniknięcie traumatycznych doświadczeń.


„Grzeczne" dziecko jest łatwiej nadużyć. Jeżeli ma umieć siebie chronić, to musi mieć możliwość odmawiania. Jeśli nie może protestować w relacji z bliskimi, to jak ma przeciwstawić się w relacji z obcymi? Tego nie da się nauczyć tylko teoretycznie” – mówi psycholożka Agnieszka Stein w rozmowie z Justyną Dąbrowską (e-dziecko, sierpień 2016).

Jeżeli chcemy, żeby nasze dziecko, zagadnięte przez obcego, kiedy poczuje się zagrożone – krzyczało i uciekało, musimy mu pokazać, że gdy się z czymś czuje niekomfortowo, może krzyczeć i uciekać. Jeśli mamy nadzieję, że narażone na dziwne zachowanie innego, nawet bliskiego dorosłego (a pamiętajmy, że sprawcami molestowania są przeważnie osoby bliskie) – może się nie zgadzać, protestować i odmawiać, musimy dać mu poczucie, że odmawianie i protest są jest okej. I że może do nas przyjść, opowiedzieć nam o tym swoim zachowaniu i jego przyczynach, bez obaw, że skarcimy je za bycie niemiłym. Dając dzieciom przyzwolenie na odmowę, szanując ich zdanie, wspierając ich bunt – dajemy im siłę, by pewnego dnia nie zgodziły się na udział w niebezpiecznej zabawie czy spróbowanie używek, na które nie mają ochoty.

Co niezwykle ważne, dając im akceptację i poczucie, że kochamy je nawet „niegrzeczne”, sprawiamy, że być może nie będą musiały za wszelką cenę poszukiwać tej akceptacji u innych osób. Na przykład w toksycznych znajomościach lub grupach, które mogą być dla nich niebezpieczne. Będą umiały odmówić, odejść, kopnąć i odepchnąć osobę, która coś im robi, bez zastanawiania się, jak bardzo niewłaściwe było ich zachowanie.

Dzieci intuicyjnie dążą do optymalnego rozwoju, a więc także do tego, żeby testować swoje i nasze granice, dokonywać własnych wyborów i otwarcie okazywać emocje. Akceptujmy je. Jak pisze Jesper Juul, dzieci potrzebują poczuć, że słyszymy ich „nie”, zanim powiedzą nam „tak”. To bardzo mądre zdanie, ale także bardzo mądry mechanizm dziecięcego umysłu, który dąży do nauki asertywności i zadbania o autonomię.

Może macie wątpliwość, czy w ten sposób nie wychowamy osób egoistycznych, niemiłych i niezważających na uczucia innych. Na szczęście to tak nie działa. Ucząc się własnych granic, dziecko uczy się także granic innych ludzi. Pokazując zaś codziennym zachowaniem, że szanujemy uczucia jego i pozostałych osób z otoczenia – uczymy je własnym przykładem takiego samego szacunku. I odwrotnie: notorycznie łamiąc granice małego człowieka i nie słuchając jego oceny sytuacji, szybko sprawimy, że on sam będzie tak postępował wobec napotkanych ludzi.

Jeśli więc chcemy, żeby nasze dzieci były bezpieczniejsze w świecie, nie mówmy im, że mają być grzeczne. Wspierajmy ich „nie”, ich testowanie granic, ich samoobronę. Nie trenujmy do ukrywania złości, bo złość jest ważna i potrzebna. Jest sygnałem, że człowiek z czymś się źle czuje. I przede wszystkim pokażmy im, że akceptujemy je nawet najbardziej niespokojne i nieposłuszne, bo przede wszystkim dbamy i ich dobro i bezpieczeństwo.

Autor milkpower.pl Dyplomowana promotorka karmienia piersią, mama dwójki dzieci, fascynatka naturalnego karmienia, rodzicielstwa bliskości i self-reg. Pisze dla Tatento, Kwartalnika Laktacyjnego, IgiMag i na swojej stronie Milk Power. Uczy o karmieniu piersią na warsztatach i indywidualnie. Uzależniona od dobrej kawy.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję