Opowieść wigilijna Kasi

Opowieść wigilijna, to nie tylko szkolna lektura obowiązkowa. Dzisiaj zachęcamy do przeczytania i refleksji nad opowieścią Kasi - pamiętajmy, że to my tworzymy atmosferę Świąt.

Znajdźmy chwilę czasu, aby zastanowić się nad sensem Świąt Bożego Narodzenia. Doceńmy nasze rodzinne szczęście i przekazujmy ze szczególną dbałością naszym dzieciom tradycje, nastrój i piękną otoczkę Świąt.

 

Opowieść wigilijna Kasi

"Zamykam oczy i widzę małą dziewczynkę, która leży w swoim łóżku, udaje, że śpi. Po chwili wchodzi jej tatuś, otwiera dużą szafę i pakuje ubrania do walizki. Cichy głosik dziewczynki wydobył się spod kołdry "Co robisz tatusiu?". "Nic kochanie, śpij sobie, muszę na jakiś czas wyjechać" - odpowiedział ciepłym głosem, delikatnie całując w czoło. Pod kołdrą popłynęły łzy, bo ta maleńka osoba wiedziała, że to wyjazd na zawsze, że jej tatuś nigdy już nie schowa z powrotem ubrań do szafy. Wieszaki na zawsze będą puste......

W tamten wieczór jej dusza rozbiła się na dwie części. Najgorzej było w święta, bo bardzo chciała spędzać święta z dwojgiem rodziców, a tak? Musiała cieszyć się nimi osobno. Nigdy nie chciała zostawić swojej Mamy w Wigilię samej, bo już wtedy czuła, że było by jej przykro, dlatego rozrywano ją i jej braci. Wigilia na dwa domy, trochę tu i trochę tu. Święta były bardzo intensywne, szybkie i niestabilne. Brakowało jej świąt spokojnych i rodzinnych.

Mała dziewczynka rosła i przestawała rozumieć okres świąteczny, a co za tym idzie przestawała je lubić. Dziewczynka ta, to ja. Dzisiaj dorosła kobieta, żona i Mama. Gdy zbliżają się święta obraz małej dziewczynki wraca jak bumerang. 

Przyszedł jednak moment gdy sama założyłam rodzinę. Na nowo poznałam magię świąt i obiecałam sobie, że moje dzieci nigdy nie będą czuły tego co ja, gdy byłam małą dziewczynką. Teraz pielęgnuję tę piękną tradycję Świąt Bożego narodzenia: choinka z wielkim namaszczeniem wspólnie ubierana, przygotowywanie potraw to również coś dla nas ważnego, a dzień Wigilii to dzień na który czekam z utęsknieniem cały rok. Łzy płyną mi do oczu i ściska mnie za gardło nawet jak to piszę, bo patrząc na twarze moich dzieci widzę szczęście, a ja zamykając oczy widzę mała dziewczynkę, która miała oczy pełne smutku.

Dlatego teraz gdy już jestem Mamą, próbuję uszczęśliwić tę mała dziewczynkę. Mała dziewczynka po malutki staje się szczęśliwa patrząc oczami już dorosłej osoby..." 



Kasia, Mama Marianny i Stasia

 
Autor Artykuły nadesłane przez naszych Czytelników
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję